Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Robertem Gondkiem. Podróżnik odpowiedział na parę pytań przy okazji swojego spotkania "Safari moich marzeń" w Cieszynie

Paweł Ćwikliński
Paweł Ćwikliński
Robert Gondek odpowiedział na parę pytań po spotkaniu "Safari moich marzeń" w Bibliotece Miejskiej w Cieszynie. Porozmawialiśmy z nim o blaskach i cieniach Afryki, jego podróżniczej miłości.

Wywiad z Robertem Gondkiem. Podróżnik odpowiedział na parę pytań przy okazji swojego spotkania "Safari moich marzeń" w Cieszynie

Nasze Miasto: Jako wytrawnemu podróżnikowi, jak ci się podoba Cieszyn?
Robert Gondek: Powiem szczerze, że dzisiaj nie miałem czasu, żeby pozwiedzać. Byłem kilka razy w Cieszynie, ale już ładnych parę lat temu. I bardzo mi się podobało. Byłem i po polskiej stronie, i po czeskiej. Ja w ogóle lubię góry i wszystko to, co jest dookoła gór, więc te rejony Polski są dla mnie piękne.

NM: Do gór jeszcze wrócimy. Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie o Afryce? Nie musi być związane z którąś z twoich podróży, to może być takie życiowe wspomnienie, np. z dzieciństwa. Coś, dzięki czemu poczułeś, że to jest to.
RG: Jeśli chodzi o wspomnienia z Afryką, wspomnienie pierwszej podróży afrykańskiej. Jak skończyłem studia wybrałem się do Republiki Południowej Afryki. W zasadzie to był początek mojego podróżowania, który był takim przypadkowym początkiem. Podróżować lubiłem zawsze, ale na stypendium w Republice Południowej Afryki przebywał mój bliski przyjaciel i poleciałem na zakończenie studiów go odwiedzić. Spodobało mi się tam i przypadek polega na tym, że on właśnie był w Republice Południowej Afryki, a być może gdyby był gdzieś w Azji, czy Ameryce Południowej, czy w Europie, wcale by Afryki nie było w moim życiu.

NM: Przypominasz sobie, żeby Afryka zamajaczyła już wcześniej?
RG: Możliwe, że jeszcze w czasach studenckich gdzieś tam przez głowę przechodziła mi Afryka, bo pamiętam jak mój kolega z grupy wybrał się w podróż do Tanzanii i do Kenii. Opowiadał o spotkaniach ze zwierzętami i być może to było jakimś znakiem, że ta Afryka może być fajna.

NM: Czy Afryka była w takim razie miłością od pierwszego wejrzenia, czy na samym początku wcale nie wyglądało to tak dobrze?
RG: Na samym początku nie zapowiadało się na to, że będzie to moje późniejsze życie. Podobało mi się, lubiłem podróżować, było fajnie w Afryce, ale przez wiele lat nie wracałem tam, bo podróżowałem gdzie indziej. Później znajomi namówili mnie na podróż do Tanzanii i myślę, że to już był taki początek myślenia, że te podróże, te góry to może być coś.

Robert Gondek na szczycie Meru
Robert Gondek

NM: Skoro już jesteśmy przy górach - na pewno jest dużo czytelników naszego portalu, którzy w góry jeździć lubią, a może nawet się nimi interesują. Jakie to jest uczucie, kiedy wchodzi się na szczyt Kilimandżaro, nagle staje się na tym tzw. "Dachu Afryki" i z góry patrzy na wszystko dookoła?
RG: Wrażenia są niezapomniane, bo pomimo że Kilimandżaro wcale nie jest wyjątkowo trudną górą, to walczy się ze swoimi słabościami. Wiele razy człowiek myśli: "po co ja tutaj się pcham, po co idę? Ciężko mi, słabo mi się oddycha, przecież mógłbym siedzieć gdzieś w domu i nic nie robić", ale jak już wchodzi się na górę i pamięta się o tym, że kilka chwil wcześniej miało się poddać i zawrócić, to naprawdę ludzie na Kilimandżaro płaczą. Zresztą, to nie tylko Kilimandżaro, wiele gór jest dużym osiągnięciem i wyzwaniem. Nie ukrywam, że za pierwszym razem jak zdobyłem Kilimandżaro to popłakałem się, bo pokonałem swoje słabości. I to jest bardzo częste!

NM: Wejście na Kilimandżaro jest twoim najbardziej cenionym wspomnieniem z Afryki, czy jest coś innego?
RG: Jeśli chodzi o góry, to Kilimandżaro było takim początkiem. Wcale nie jest takie spektakularne pod względem widokowym czy trudniościowym, to jest po prostu wędrówka na najwyższą górę. Jeśli chodzi o góry afrykańskie, wydaje mi się, że najpiękniejsze góry w jakich byłem, które naprawdę są wyjątkowe, to Góry Księżycowe w Ugandzie. Są przepiękne, kolorowe, tylko pogoda musi sprzyjać, bo często jest ona tam brzydka i ludzie nie doświadczają tych widoków. Jeżeli jest dobra pogoda, widoki są obłędne, ale to też jest bardzo trudna góra. Wejście na szczyt św. Małgorzaty to przejście przez lodowiec, w lodowcu są szczeliny, z lodowca wyłaniają się kamienie, a jesteśmy w kraju, który znajduje się na równiku. To jest naprawdę ciężkie - duża wysokość. Dla mnie to było ogromne wyzwanie, żeby przejść przez lodowiec, a później wrócić po tym lodowcu. Tak samo jak na Kilimandżaro, emocje pod koniec były potężne i wydaje mi się, że ta Uganda i Góry Księżycowe to coś, co najbardziej utkwiło mi w głowie.

NM: Z bardzo dużym zaangażowaniem i pasją opowiadasz o tym, co cię w Afryce urzekło. Teraz może pytanie dla wyrównania: czy jest coś, czego w Afryce nie lubisz?
RG: Czasami męcząca jest walka z tym, że trzeba się wszędzie targować - o absolutnie wszystko. Zawsze jesteśmy postrzegani jako źródło pieniędzy. Mieszkańcy Afryki wiedzą, że jesteśmy bardziej zasobni i starają się wykorzystać tę szansę, że tam jesteśmy. Ciężkie jest planowanie podróży do niektórych miejsc, bo wielu informacji nie ma. To jest pewnym wyzwaniem, które po jakimś czasie jednak dobrze się wspomina, bo udało się to zrobić. Czasami nie podoba mi się to, że czuję się obserwowany i mam wrażenie, że ktoś mnie okradnie, ukradnie mi aparat, a ja zdjęcia robię często. Mam też złe wspomnienie, bo kiedyś mnie rzeczywiście okradziono. W nocy, w Republice Południowej Afryki, ktoś wszedł i zwinął mi i mojemu koledze plecak. To było bardzo negatywne doświadczenie i mocno to przeżyłem, szczególnie gdy policja przyjechała na miejsce i powiedziała, że dobrze, że się nie obudziłem w nocy - być może już nie miałbym szansy, żeby ich zawiadomić. Miało to jednak dobre zakończenie. Powiedzieli, że jeśli bardzo mi zależy na tych skradzionym ekwipunku, to zaraz za rogiem jest bazar, na którym mogę wszystkie te rzeczy kupić.

NM: W zachodniej kulturze obraz Afryki może się wydawać wręcz romantyczny - kontynent promowany jako kraina pełna niesamowitości, pełna dzikiej przyrody, konfrontacja z czymś, czego na co dzień nie mamy. Czy twoim zdaniem jest w tym jakiś sens?
RG: Na pewno jest to kontynent bardzo odległy kulturowo. Społeczności, które tam mieszkają, są totalnie inne, mają zupełnie inne zwyczaje. Czasami nie rozumiemy siebie nawzajem. To, że podróżujemy po różnych miejscach jest dla mieszkańców Afryki czymś dziwnym. Dlaczego nie siedzimy w domu, z rodziną, dlaczego przyjeżdżamy do ich kraju - czy nie mamy lepszych rzeczy do robienia? My też często nie jesteśmy w stanie zrozumieć pewnych rzeczy, które tam funkcjonują. Mieszkańcy Afryki bardzo często nie mają wielu luksusowych rzeczy - luksusowych do tego stopnia, że czasami luksusem jest prąd, posiadanie lodówki, telewizora, sklepów w wiosce. Nie rozumiemy, że oni często nie odczuwają potrzeby posiadania rzeczy, bez których my nie widzimy życia. Popsuje nam się telewizor, nie mamy oświetlenia w domu i zastanawiamy się, gdzie mamy świeczki. Tam to jest codzienność. Bardzo często mamy wrażenie, że z tym jest im dobrze, a może lepiej. Afryka jest promowana marketingowa jako miejsce wyjątkowe i rzeczywiście, jest niezwykle ciekawa pod względem przyrodniczym i kulturowym, ale to jest obrazek turystyczny. Jak się zagłębimy w Afrykę, to zobaczymy szarą codzienność, która jest zupełnie inna od naszej codzienności. Wielu rzeczy nie ma, jest bieda, susze, nie ma co jeść, nie ma pracy. O tych trudnych rzeczach się nie opowiada, a przynajmniej rzadko się o nich wspomina, bo ludzie jednak wolą mieć miłe wspomnienia z podróży.

Krajobraz Afryki
Robert Gondek
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto