MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Sentymentalny spacer Krzysztofa Imielskiego po naszym Cieszynie

Krzysztof Imielski
Imielski pokazuje najstarszy element dworca za Olzą
Imielski pokazuje najstarszy element dworca za Olzą W. Kożdoń
Dzieciństwo spędziłem w domu przy ul. Hallera 3. Z tego miejsca poprowadzę Czytelników na spacer po moim Cieszynie.

Przecinamy ul. Górną, po prawej stronie mijamy zgrabny domek, nie domyślając się nawet, że oto wkraczamy na teren dawnych koszar austriackich. Kiedy chodziłem tędy do szkoły, domek był mniejszy i formą odpowiadał swemu wiekowi. Babcia mówiła, że należał do kompleksu koszarowego. Po lewej mijamy charakterystyczny bliźniaczy domek, który niemal zachował pierwotną formę, widoczną na starych zdjęciach koszar. Pobliski okazały pawilon, mieszczący Dwór Kasztanowy, za moich czasów był siedzibą Ligi Obrony Kraju. Jaką funkcję pełnił w czasach austriackich? Wiem, że sąsiedni blok był jednym z obiektów szpitala wojskowego. Przecinamy ul. Sikorskiego (dawną Garnizonową), po lewej mijając moją dawną szkołę, zajmującą pierwszy z trzech bloków batalionowych. Po prawej zostawiamy Park Kasztanowy i, przecinając ul. Wojska Polskiego, mijamy dawną wartownię. Dziś jest tam siedziba policji.

Kompleks koszarowy powstał na przełomie XIX i XX wieku na pustych wówczas stokach Małego Jaworowego. Poprzednie koszary zburzono, na ich miejscu stanął cieszyński teatr. Nowe koszary zajęły obszar między dzisiejszymi ulicami Błogocką, Kasztanową, Mickiewicza, Górną i placem Poniatowskiego. Właśnie tam stoi potężny blok, wówczas mieszczący sztab pułku piechoty, mieszkania oficerów i kasyno. Odrębną jednostką był pułk pomocniczej formacji, obrony krajowej - Landwehry, który zajmował obiekty późniejszej szkoły rolniczej przy Kraszewskiego (było tam m.in. kasyno oficerskie) i kilka bloków przy Garnizono-wej. Na dawnych zdjęciach widać odrębne ogrodzenia obu jednostek. W koszarach stacjonowało ok. 2 tys. żołnierzy. Zachowała się większość obiektów, ale niektóre na tyle przebudowano, że trudno dziś domyślić się ich rodowodu. Lasek nad ul. Sikorskiego kryje niepozorny, kanciasty dom kilkurodzinny; pamiętam jego dawną postać, widoczną na niektórych zdjęciach. Babcia mówiła mi, w którym z domków ponoć była marownia, ale zachowam to dla siebie.

Zatrzymajmy jeszcze wzrok na placu Poniatowskiego. Naprzeciwko dawnego sztabu widać kilka lilipucich domków. Jaka szkoda, że nie uszanowano ich uroku, zamieniając skrajny na zupełnie nową budowlę... Do lat 80. dotrwały w pierwotnym stanie. Właśnie ich skupienie tworzyło genius loci. Domki zbudowano wcześniej, niż koszary: w latach 70. XIX wieku. U nas w domu nazywano je "pieronkami", w In-ternecie z pewnym zdziwieniem napotkałem nazwę "chromki". W odróżnieniu od koszar, niewiele o nich można wyszperać. I szkoda, że tak je okaleczono. Kolonia podobnych, ale wolnosto-jących maleńkich domków, została w Hlinsku w Czechach zachowana jako skansen, zwany Betlejem.

Ulicą Ogrodową schodzimy w dół, przecinamy ul. Kraszewskiego. Na skraju Lasku Miejskiego, na wysokiej skarpie, stoi pomnik Mieszka I Cieszyńskiego. Jego historia jest żywą ilustracją powiedzenia Stanisława Jerzego Leca: "Burząc pomniki, oszczędzajcie cokoły". Zawsze mogą się przydać. Pierwotny pomnik postawiono Franciszkowi Józefowi I na jego 80. urodziny w 1910 r. U stóp obelisku było popiersie cesarza, spoglądał w dół na aleję swojego imienia, nowo wytyczoną przez tereny dawnej cegielni Mattera. Wraz z Mostem Jubileuszowym tworzyła obecna ulica 3 Maja nowe połączenie przedmieścia dworcowego z centrum miasta. Po I wojnie cesarz trafił do lamusa, w roku 1931 zastąpił go Mieszko stworzony przez Jana Raszkę. W czasie okupacji jedni Niemcy usunęli z cokołu księcia, szykując miejsce dla führera (które ostatecznie zostało puste), inny Niemiec - Viktor Karger uchronił figurę przed zniszczeniem. Po wojnie pomnik dedykowano bohaterom Polskiej Partii Robotniczej, stosowny napis był widoczny z tyłu pomnika do jego niedawnego remontu. Mieszko wrócił na cokół w roku 1957.

Idąc w stronę Olzy, przechodzimy nad kanałem Młynówki i terenami Celmy. Warto zatrzymać wzrok na oryginalnych, żeliwnych elementach balustrady, ten wzór poza Wiedniem występuje ponoć tylko w Cieszynie. Na Moście Wolności nikt już nie pyta o paszport, więc bez zwłoki docieramy na stację kolejową. Kolej zawitała do Cieszyna w 1869 r. , kiedy budowano linię z Bogumina do Koszyc. W Cieszynie zatrzymywał się nawet Orient Express, kursujący tędy bodaj w 1880 roku na trasie Berlin - Stambuł. Obecny dworzec powstał w 1889, rok po otwarciu tzw. Kolei Miastowej, łączącej Bielsko z Frydkiem. Dzisiejszy dworzec PKP był jedynie przystankiem na jej trasie. Kolej Koszycko-Bogumińska, biegnąc po zachodnim, płaskim brzegu Olzy, przyczyniła się do rozwoju Cieszyna również tym, że wokół oddalonego od centrum dworca wyrosła nowa dzielnica. Tuż obok dworca mieścił się od roku 1911 końcowy przystanek tramwaju, kursującego przez Głęboką i rynek na róg Wyższej Bramy i ul. Bielskiej. Niestety, kolej, biegnąca za Olzą po rozpadzie Austro-Węgier przyczyniła się też do podziału Cieszyna. Cieszyński dworzec stał się inspiracją dla Bielska, gdzie w r. 1895 też postawiono nowy budynek stacyjny. Oba dworce w ostatnich latach odrestaurowano. Czeskocieszyński pozbył się kilku przybudówek, odtworzono też fragment dawnego peronu.

Na stary brzeg Olzy wracamy przez Most Przyjaźni, po drodze przecinając rynek z zaznaczonym konturem dawnej zabudowy. Za mostem skręcamy w ulicę Przykopa. Zwana Cieszyńską Wenecją, na dobre zaczyna się kawałek dalej. Wysoko nad nami piętrzą się tyły kamienic przy Głębokiej, nie przypuszczamy, że jeszcze przed pół wiekiem we wnękach murów oporowych kuliły się małe domki. Wejście do tajemniczych podziemi zamurowano, ale wznoszący się powyżej oryginalny dom, chyba jedyny w Cieszynie z murem pruskim, nie zmienił się. To właśnie w nim działało pierwsze kino - Teatr Elektryczny. Przy Młyńskiej Bramie woda pod mostem na Młynówce huczy jak dawniej, niestety kilka nadwodnych domów dość brutalnie przebudowano. Urocza uliczka nad wówczas przemysłowym kanałem narodziła się z biedy i dochowała swój pierwotny urok niemal do naszych czasów. Nikt nie projektował jej formy, a powstało tak urokliwe i harmonijne miejsce. Czy nie można było zachować jego walorów w czasach komercji? Dom nad wodą, tuż za ul. Schodową, wyburzono nieco wcześniej, nie wiem po co - do dziś straszy pusty plac. Kilka domów przy kolejnym odcinku Przykopy pochłonęła Celma, zanim odkryłem urok tego miejsca. Znowu przekraczamy Młynów-kę, możemy wyjść po schodach na ulicę 3 Maja lub dalej iść do Lasku Miejskiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto