Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Coraz mniej ludzi mówi gwarą cieszyńską

Jacek Drost
Gwara to druga osobowość człowieka - mówi nasz felietonista Fryderyk J. Dral
Gwara to druga osobowość człowieka - mówi nasz felietonista Fryderyk J. Dral fot. arc. Fryderyka J. Drala
Coraz mniej ludzi mówi gwarą cieszyńską. Co zrobić, żeby uchronić ją od zapomnienia? Jest sposób!

"Dalszą ważną przeszkodą nauki są podręczniki w czeskim języ-ku. Śląsko-polski dialekt jest z wyjątkiem dystryktu frydeckiego w wszystkich innych dystryktach językiem ludności i dlatego czeskie książki są dla dzieci większą częścią niezrozumiałe i nauczyciel jest zmuszony wszy-stko od słowa do słowa na język polski tłumaczyć i zabierać na-uce mnóstwo godzin" - pisał w 1807 roku w sprawozdaniu na temat szkół ludowych w Księstwie Cieszyńskim ks. Leopold Szersznik, urodzony w Cieszynie jezuita, pedagog, bibliofil, fundator biblioteki i pionier muzealnictwa. Jak utrzymują językoznawcy, to pierwsza wzmian-ka na temat języka ludności w Księstwie Cieszyńskim, choć językiem będącym mieszanką wpływów czeskich, niemiec-kich, a nawet wołoskich i słowackich ludzie żyjący na tym terenie mówili dużo wcześniej. Od jak dawna? Trudno powiedzieć.

Pewne jest natomiast, że równo 80 lat później ukazała się pierwszą praca z zakresu dialektologii dotyczącą Cieszyńskiego, a właściwie zachodniej części regionu. Był nią obszerny artykuł językoznawcy Jana Bystronia zamieszczony w "Rozprawach i Sprawozdaniach z Posiedzeń Wydziału Filologicznego Akademii Umiejętności" z 1887 r. Autor, urodzony w Dolnych Datyniach na obecnym Zaolziu, podał charakterystykę gwary całego zachodniego pasa, którą określa jako narzecze laskie, wyjaśniając, że "zwykle mieszkańcy krajów górzystych nazywają mieszkańców równin Lachami".

Po nim znaczący wkład w opisywanie gwary wnieśli językoznawcy m.in. Kazimierz Nitsch czy Adolf Kellner oraz grono pisarzy, jak choćby Jerzy Rucki, Karol Piegza czy Jerzy Probosz.

Naszej mowy nie można się, ot tak po prostu, nauczyć. Z nią trzeba się urodzić
Z Fryderykiem Janem Dralem, cieszyniakiem, miłośnikiem gwary cieszyńskiej, rozmawia Jacek Drost

Prowadzi pan w naszym cieszyńskim cotygodniowym dodatku do "Dziennika Zachodniego" cieszącą się dużą popularnością rubrykę "Szpacyrkiem po Cieszynie". Skąd u pana wzięło zamiłowanie do gwary cieszyńskiej?

Moje zafascynowanie gwarą pochodzi z tęsknoty za dzieciństwem (był to okres wojenny i powojenny), bo wtenczas cała moja rodzina posługiwała się gwarą. Moi dziadkowie pochodzili jeszcze z końca XIX wieku, a był to okres, kiedy jeszcze nasza państwowość była w powijakach. W owych czasach na terenach Śląska Cieszyńskiego mieszkali Polacy, Żydzi, Niemcy i Czesi, dlatego żaden z tych języków nie był stricte językiem literackim. Bardzo dużo gwarowych słów to język opisowy, a także łatwiejsze zwroty zapożyczone z wymienionych poprzednio języków. Bardzo dużo zapożyczeń pochodzi głównie z czeskiego i niemieckiego. Oczywiście te słowa uległy przeobrażeniom i w sumie na trwale wtopiły się w lokalny język. Przeszło sto lat zaboru austriackiego - moim zdaniem - wykreowało gwarę cieszyńską w tej formie jaką znają ją jeszcze starsi ludzie. Ja z gwarą dorastałem, więc dla mnie posługiwanie się nią jest taką podróżą sentymentalną do przeszłości.

Czy każdy może mówić gwarą, nauczyć się jej?

Moim zdaniem swobodnie posługiwać się gwarą mogą wyłącznie ludzie, którzy z nią się urodzili. Każdy ze znanych języków ma swoje zasady na przykład pisowni i dlatego jest możliwe jego przyswojenie. Niestety, gwara tego nie posiada i w tym jest zasadnicza trudność. Ja idąc do pierwszej klasy szkoły podstawowej dopiero zetknąłem się z językiem literackim i może dlatego tak dobrze zapamiętałem wszystkie zwroty, których używali moi rodzice i dziadkowie. Tego po prostu się nie zapomina aż do śmierci i jest to jakby druga osobowość człowieka.

Jak z gwarą cieszyńską jest obecnie? Ludzie ją znają, mówią gwarą?

Z przykrością muszę stwierdzić, że już bardzo niewielu ludzi potrafi się płynnie posługiwać naszą gwarą. Owszem jeszcze można wyczuć u wielu ludzi charakterystyczny cieszyński akcent oraz parę typowych słów, ale to już moim zdaniem jest "łabędzi śpiew". Charakterystyczne jest chociażby słowo "trzy" (3). Każdy cieszyniak zawsze powie "trzi". Także bardzo charakterystyczny jest zwrot "tobie", którego prawie nikt nie używa i zastępuje go zawsze słowem "ciebie" oraz potwierdzenie "tak" zastępowane jest powszechnie słowem "ja".

Co, pana zdaniem, powinno się robić, żeby jakoś uchronić gwarę przed zanikiem?

Bardzo trudne pytanie, na które nie znajduję dobrej odpowiedzi. Mogę tylko zachęcać do organizowania konkursów gwarowych dla dzieci albo innych spotkań, gdzie posługiwanie się gwarą nie będzie przynosiło wstydu, a będzie uczestników nobilitowało. Można by też w małych sklepikach na terenie wszystkich miejscowości naszego regionu umieścić wywieszki "Mówi-ymy też po naszymu" i oprócz nauki byłaby też to jakaś atrakcja turystyczna.

Skąd pan czerpie wiedzę na temat gwary pisząc felietony? Czy tylko z osobistych doświadczeń czy też jest jakaś literatura na ten temat?

Głównie z osobistych doświadczeń i pamięci, która do tej pory mnie nie zawodzi. Jak już wcześniej wspominałem sposób wyrażania się gwarą utrwaliłem sobie jak byłem dzieckiem. Gwara jest w zasadzie dosyć prostym "językiem" bo nie zawiera zbyt wielu słów, a tym bardziej, gdy powstawała oraz kiedy ja się jej uczyłem to nawet język polski nie był zaśmiecony angielszczyzną ani innymi makaronizmami. Zaś jeżeli chodzi o tematykę to jest to sprawa wyobraźni tak samo jak i u pana. Bardzo ładnie gwarą cieszyńską napisali kilka książek Zaolziacy np. Adam Wawrosz, Karol Piegza i Aniela Kupiec. Po polskiej stronie Olzy świetnie posługuje się gwarą Jan Chmiel, który pisze przepiękne wiersze. Całe szczęście, że nikt nie skodyfikował gwarowej pisowni i dlatego pisząc te krótkie cotygodniowe felietony jestem w jakimś sensie prekursorem gwarowej pisowni. Spora trudność polega też na tym, że nasza gwara ma dużo odcieni i trudno jest nieraz wszystkich zadowolić. Zauważyłem też, że wielu moich znajomych, którzy mieszkają obecnie z dala od Cieszyna chętniej posługuje się gwarą aniżeli obecni mieszkańcy.

Po naszymu

Starsi zapewne znają te nasze przysłowia, a młodsi? Jeśli nie, to przypominamy:

Każdy je głupi, co se jynzyk łómie, lepszy aby mówił, jak umiy.

Jak cie weznóm na jynzyki, to sczernisz jak murzin.

Strzeż sie babskigo przodku a kóńskigo zadku.

Podle płota poznosz chłopa.

Cysorz daleko, Pómbóg wysoko.

Nie lotej wysoko, bo nisko spadniesz.

Każdymu dobrze czyń a sobie nejlepi.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto