Okiem sceptyka: Strefa kibica

Trudno nie zauważyć, że zbliża się Euro 2012 - w handlu pojawiły się różnorakie gadżety, na wszelkich wyrobach widoczne są piłkarskie symbole. Nie jestem fanem sportu, więc cieszę się, że całe to zamieszanie odbędzie się z dala od Cieszyna. No, niezupełnie: zapowiedziano wznowienie kontroli granicznych. A jako pracownik służby zdrowia dostałem okólnik, wzywający mnie do niezwłocznego zgłaszania organom sanitarnym przypadków odry, zatrucia jadem kiełbasianym i jakichś jeszcze choróbsk.
Ostatnio taki nadzwyczajny okólnik podpisywałem po atakach terrorystycznych w Nowym Jorku w roku 2001. Akurat terroryzm jest w Polsce zagrożeniem marginalnym, za to elementarne zaniedbania w rozpoznawaniu i leczeniu nowotworów kosztują życie tysięcy ludzi, nieraz w kwiecie wieku. Problemów zdrowotnych i sanitarnych jest u nas sporo, ale na co dzień wolimy o nich nie wiedzieć.
Od kilku lat z niedowierzaniem słuchałem zapowiedzi, co wszystko wybudujemy przed Euro 2012 - prócz obiektów sportowych. Przez większość czasu panował błogi spokój, w ostatniej chwili jednak udało się to i owo dokończyć. W dużych miastach otwarto kilka nowych dworców. W Cieszynie jeden się sypie i zamiera, drugi wkrótce zostanie okrojony. Taki już widać los prowincji, ale przynajmniej nie zrobią nam na rynku strefy kibica, gdzie bylibyśmy obywatelami drugiej kategorii.
Nie obawiam się utrudnień, spowodowanych kontrolami granicznymi, ale jest mi przykro z innego powodu. Kiedy przyjdzie dyrektywa ze stolicy (a tym bardziej - z zagranicy) - wszelkie służby dwoją się i troją. Zaraz potem zapadniemy w kolejny letarg.