Pierwszy kwietnia dawno już minął, czyli to jednak serio? Na cieszyńskim rynku miałby stanąć pomnik owcy. Nie o samą owcę chodzi, że pasterstwo nijak ma się do miasta - w końcu nawet nasz hejnał ma motyw pasącej owce Helenki. Postulowana owca jest dla mnie zbyt fikuśna... po prostu w kiepskim guście. Jeśli jest natchnieniem propagatorów regionu, niech zdobi ulotki dla turystów i basta. Żyjemy w czasach, kiedy każde przedsięwzięcie musi mieć jakieś rozpoznawalne logo, markę, hasło - nierzadko prowokujące, by nie zginęło w szumie informacyjnym. Takiej dekoracji nasze zabytkowe rynki nie potrzebują. Jest pewna granica, do której możemy schlebiać gustom potencjalnych gości, zresztą wcale nie jestem pewien, na ile "kupią" proponowaną maskotkę. Jak na razie, producenci wszelkich dóbr starają się je wypromować, opatrując symboliką piłkarską.
Formy promocji regionu, hierarchia atrakcji - tutaj nieraz trudno zachować złoty środek, nie popadając ani w zbytnie mentorstwo, ani w schlebianie gościom, byle tylko na nich zarobić. Ktoś powiedział, że dla Amerykanów to Kraków leży koło Wieliczki i basta. My jednak nie musimy bazować na tak dalekich gościach o zaskakujących preferencjach. Atutem regionu są góry, owce w nich do niedawna były naturalnym składnikiem. Jeśli chcemy być atrakcyjni, podtrzymujmy pasterstwo. To owce z groni, nie z rynków przyciągną oczy turystów. I będę nudny: uratujmy dla siebie i części gości dworzec autobusowy. Nie wszystkim jest potrzebny, ale bardziej wpływa na obraz regionu, niż kolejna odsłona wyścigu kolarskiego czy fikuśny pomnik w sercu starówki.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?