Wczoraj jedną powołano w Skoczowie, w czwartek odbędzie się spotkanie założycielskie bielskiej grupy.
- Nie ma co ukrywać: gospodarstwa mają problemy. Nie inwestowano w nie od lat 70. minionego wieku. Hodowcy nie mogli liczyć na takie unijne dopłaty jak rolnicy, a w ostatnich latach wirusy zdziesiątkowały hodowle karpi - mówi Zdzisław Bylok, wójt gminy Jaworze, który sam prowadzi hodowlę pstrąga. Dodaje, że możliwość zdobycia pieniędzy to szansa dla gospodarstw rybackich, których w powiecie bielskim jest ponad 100. - Mam nadzieję, że te pieniądze rozruszają hodowlę ryb w regionie - podkreśla Bylok.
Podbeskidzie, a zwłaszcza Śląsk Cieszyński, to jedno z trzech największych w Polsce zagłębi karpia. Dziesiątki stawów ciągną się od Skoczowa aż po sztuczny zbiornik wody pitnej w Goczałkowicach. W latach swojej świetności 10 procent produkcji karpia w Polsce pochodziło właśnie z beskidzkich stawów. Jednak od kilku lat hodowla karpi stała się mniej opłacalna.
- Wzrosły koszty produkcji, pojawiły się problemy ze zbytem, skomplikowały się przepisy, choroby zdziesiątkowały hodowle - wylicza Roman Kamiński, dyrektor Przedsiębiorstwa Produkcji i Hodowli Ryb Słodkowodnych w Pogórzu.
O unijne pieniądze, przyznawane w ramach Programu Operacyjnego "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013", które będzie niedługo dzielił resort rolnictwa, mogą się starać lokalne grupy rybackie. Składają się one z przedstawicieli samorządu i ludzi z branży rybackiej. Wczoraj w Skoczowie powstała grupa skupiająca gminy: Skoczów, Strumień, Chybie, Dębowiec, Zebrzydowice, Goczałkowice i Pawłowice. W czwartek swoją powołają Jaworze, Jasienica, Bestwina, Czechowice-Dziedzice i Wilamowice. W całej Polsce ma powstać około 50 grup. Dofinansowane zostaną tylko najciekawsze projekty zgłoszone przez LGR. Z pieniędzy będzie można skorzystać za rok.
- Wierzę, że uda się pozyskać pieniądze na walkę z chorobami ryb czy rozwój infrastruktury rybackiej - mówi Bylok.
Roman Kamiński jest nieco mniejszym entuzjastą. Uważa, że pieniądze nie wpłyną do poszczególnych gospodarstw, tylko zostaną przeznaczone na budowę dróg, integrację środowiska czy promocję regionów.
- Pieniądze są potrzebne, ale nie wiadomo, czy w ogóle uda się je pozyskać. Wnioski będą składały grupy z całego kraju. Czy je zdobędziemy, czas pokaże - mówi Andrzej Pilarczyk, dyrektor Zakładu Ichtiobiologii i Gospodarki Rybackiej PAN w Gołyszu.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?