Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Zostaliśmy na lodzie" - grzmią Polacy pracujący na co dzień w Czechach. Od piątku (27.03) zostaną objęci kwarantanną

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Polacy dojeżdżający do pracy w Czechach zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji. To pracownicy kopalni i firm produkcyjnych
Polacy dojeżdżający do pracy w Czechach zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji. To pracownicy kopalni i firm produkcyjnych Arej Biernat
Z dnia na dzień zamierza się nam zamknąć dostęp do pracy, zostawiono nas zdanych samym sobie – to setki ludzi „na lodzie” z różnych firm - żalą się Polacy pracujący na co dzień w Czechach. Ze względu na walkę z koronawirusem polski rząd postanowił ich również objąć 14-dniową kwarantanną. W sprawie interweniuje starosta Leszek Bizoń.

Przymusowe wolne dla pracujących w Czechach

Od północy (27 marca) obowiązkową 14-dniową kwarantanną objęci zostaną Polacy pracujący na co dzień w sąsiednim kraju. Do tej pory przekraczali granicę na podstawie zaświadczenia od pracodawcy. Teraz to się zmieni. Tysiące rodaków znalazło się bardzo trudnej sytuacji. Wielu z nich straci pracę, inni muszą się liczyć ze znaczącym spadkiem wysokości pensji.

Dodajmy, że takich obostrzeń wobec Polaków nie zdecydowały się wprowadzić władze Czech.

Fora internetowe zalała fala komentarzy. Wielu oskarża rząd o pozbawienie pracy.

- Teraz niech zapewnią mi zasiłek takiej wysokości, jak utracone zarobki z tytułu ewentualnego zwolnienia mnie z pracy. Może kredyt też za mnie państwo spłaci? Miałem dobrą i dobrze płatną pracę za granicą, to i tutaj państwo musiało swoje łapy wsadzić, aby mi czasem za dobrze nie było - komentuje pan Piotr.

W bardzo trudnej sytuacji znaleźli się mieszkańcy przygranicznych miejscowości w województwie śląskim. Tylko w powiecie wodzisławskim szacuje się, że za południową granicą pracuje 3,5 tys. osób.

- W Czechach większość wypłaty bazuje na dodatkach, premiach. Z samej podstawy wypłaty pozostanie minimalna kwota za którą trudno przeżyć. Nie rozumiem tej decyzji- mówi Alan Szatyło, mieszkaniec Wodzisławia Śl., który na co dzień pracuje w jednej z fabryk w Ostrawie.

Wraz z innymi pokrzywdzonymi osobami napisał list otwarty do śląskich parlamentarzystów.

- Obecna procedura prawna jest przymuszeniem do pójścia na zwolnienie lekarskie. Polski lekarz wypisze L4, zaś koszty wspomnianego zwolnienia poniesie czeski odpowiednik ZUS-u. Teoretyczna stawka wypłacana na chorobowym nie uwzględnia dodatków i premii od pracodawcy (stanowią one nawet 35% całości wynagrodzenia). Nie wspomniano o żadnych środkach zaradczych, żadnych rekompensatach, po prostu z dnia na dzień zamierza się nam zamknąć dostęp do pracy, zostawiono nas zdanych samym sobie – to setki ludzi „na lodzie” z różnych firm - czytamy w liście.

Autorzy wskazują, że w przeciwieństwie do rodaków pracujących na Zachodzie (gdzie mieszkają na stałe), to na co dzień odprowadzają podatki (w postaci VAT) w Polsce. Dla wielu środki jakie otrzymają teraz będą poniżej minimalnej krajowej.

- W przypadku naszej firmy są stosowane płyny dezynfekcyjne, okulary ochronne, maski. Nasza temperatura jest
mierzona wjeżdżając do Czech, następnie bezpośrednio przed rozpoczęciem pracy, trzeci raz jest mierzona przy wjeździe do Polski. Jesteśmy zabezpieczeni bardziej niż pracownicy pracujący w Polsce, mimo to ogranicza się nam swobodę migracji do firmy w promieniu 50 kilometrów – dlaczego? - pyta w liście m.in. Alan Szatyło.

Górnicy mają problem

W kopalniach położonych w okolicy Karwiny pracuje wielu naszych rodaków. Tylko górnicza spółka OKD za pośrednictwem podwykonawców daje pracę ok. 1,8 tys. Polakom. Jaki teraz będzie ich los? Do końca nie wiadomo.

Zapytaliśmy w spółce jaki ma plan w związku z nadzwyczajną sytuacją i co z Polakami pracującymi za południową granicą. W OKD słyszymy, że trudno obecnie oszacować ile osób z 1,8 tys. Polaków obejmą restrykcje.

- Kierownictwo OKD ma tylko jedną możliwość. Pracuje przy przygotowaniu zapewnienia wydobycia przy uwzględnieniu tej sytuacji - mówi krótko Iwo Czelechowski, rzecznik prasowy OKD.

Polacy zwalniani z pracy

Dodajmy, że już od tygodnia wiele osób pracujących na co dzień w Czechach pozostaje w domach. Za naszą południową granicą stanęły niektóre fabryki produkujące na potrzeby firm motoryzacyjnych (głównie ze względu na problemy w dostawach części). Najmniej szczęścia mają osoby zatrudnione przez agencje pracy. Niektóre zwolniły zarówno Polaków jak i Czechów, pozostawiając bez świadczeń. Pracownicy zostali zapewnieni, że jak tylko sytuacja wróci do normy, zostaną z powrotem przyjęci do pracy.

Osoby, które wciąż pracują w Czechach od piątku po przekroczeniu granicy powinny zwrócić się o zaświadczenie o odbywaniu obowiązkowej kwarantanny do właściwego dla miejsca zamieszkania sanepidu. Taki dokument należy przedłożyć czeskiemu pracodawcy. U niego też należy dopytać się, jak przymusowa kwarantanna w Polsce wpływa na wysokość wynagrodzenia.

Praca z zakwaterowaniem w Czechach

Czesi celowo nie wprowadzili kwarantanny dla Polaków pracujących w ich w kraju, bo w jakimś stopniu są podstawą ich produkcji, ale i wydobycia. Dla wielu czeskich firm polskie obostrzenia powodują komplikacje. Nie wszystkie fabryki stanęły. Dlatego na forach internetowych już można dostrzec ogłoszenia o pracy w Czechach, ale z bezpłatnym zakwaterowaniem.

Jedna z fabryk foteli samochodowych oferuje 3,8 tys. zł i bony żywnościowe. Inna z firm produkcyjnych około 20 zł (125 koron czeskich).

Na rozwiązanie związane z rozłąką z rodziną nie mogą sobie jednak wszyscy pozwolić.

Jest apel do premiera

Starosta Wodzisławski Leszek Bizoń zwrócił się w czwartek (26.03) z apelem do premiera Mateusza Morawieckiego oraz ministrów zdrowia Łukasza Szumowskiego i spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego o uwzględnienie trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się mieszkańcy powiatu wodzisławskiego i sąsiednich, na co dzień pracujący w Czechach.

Poprosił rząd o rozważenie pilnego usunięcia zapisu § 1 pkt 1 wspomnianego rozporządzenia albo też o pilne wdrożenie rozwiązań, które spowodują objęcie obywateli Polski zatrudnionych w Republice Czeskiej pomocą rządową.

- Rozumiejąc wyjątkowość zaistniałej na terenie kraju i Europy sytuacji oraz zagrożenia epidemiologicznego, pragnę podkreślić, że wspomniany akt nie uwzględnił w najmniejszym zakresie kosztów ekonomicznych i społecznych, jakie przywołany przepis w regionach przygranicznych, takich jak powiat wodzisławski, raciborski, miasto Jastrzębie-Zdrój, powiat cieszyński, powiat bielski, miasto Rybnik, miasto Żory i powiat rybnicki przyniesie. Mieszkańcy powiatu wodzisławskiego, którzy na co dzień pracują w zakładach pracy na terenie Republiki Czeskiej, czują się pozostawieni bez wsparcia Polskiego Rządu i Polskiego Państwa. Artykułują to dobitnie w korespondencji kierowanej zarówno do samorządów, jak i do parlamentarzystów z tego terenu. Zwracają uwagę, że objęcie ich obowiązkową 14-dniową kwarantanną oznacza pozbawienie ich i ich rodzin de facto środków do życia. Podkreślają problem rozłąki rodzin tych obywateli Polski, którzy w obawie o utratę pracy zdecydują się okresowo zamieszkać na terenie Republiki Czeskiej - czytamy w liście starosty do polskiego rządu.

Przypomniał w imieniu pracowników, że codzienne przekraczanie granicy państwowej powoduje, iż w ciągu dnia ich stan zdrowia jest wielokrotnie kontrolowany przez odpowiednie służby zarówno Rzeczpospolitej Polskiej, jak i Republiki Czeskiej, podczas gdy stan zdrowia pracowników zatrudnionych na terenie Polski na ogół w ogóle nie jest kontrolowany. Zwrócił uwagę na nieadekwatność i nieproporcjonalność wprowadzonych rozwiązań. W sytuacji, gdy władze Republiki Czeskiej zamknęły granice dla obywateli 12 krajów, w tym Republiki Federalnej Niemiec oraz Republiki Austrii, obywatele Rzeczpospolitej Polskiej z zakazu wjazdu zostali wyłączeni.

- Polscy pracownicy zatrudnieni w zakładach na terenie Republiki Czeskiej czują się również zaniepokojeni i dyskryminowani z powodu dostępu do świadczeń społecznych. Podkreślają, że o ile inni obywatele polscy powracający z zagranicy objęci 14-dniową kwarantanną mogą liczyć na stosowne świadczenie wypłacane przez pracodawcę lub Zakład Ubezpieczeń Społecznych, im przytoczone rozporządzenie oferuje jedynie zaświadczenie wystawione przez właściwego terytorialnie Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Obawiają się zatem, że ze strony Państwa Polskiego, którego są obywatelami, nie mogą liczyć na żadne wsparcie finansowe - dodaje starosta Bizoń.

- Mając wszystkie przytoczone argumenty na uwadze, szanując porządek konstytucyjny obowiązujący na terenie Rzeczpospolitej Polskiej, a także kierując się dobrze pojętą troską o los tysięcy rodzin mieszkańców powiatu wodzisławskiego i sąsiednich, proszę o rozważenie pilnego usunięcia zapisu § 1 pkt 1 przywołanego rozporządzenia albo też o pilne wdrożenie rozwiązań, które spowodują objęcie obywateli Polski zatrudnionych w Republice Czeskiej pomocą rządową - czytamy w liście.

Decyzją starosty Bizonia już wkrótce podobny apel władz Powiatu Wodzisławskiego trafi też do Związku Powiatów Polskich oraz Związku Gmin i Powiatów Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego z prośbą o poparcie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto