Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zgorszenie publiczne, czyli jak filmowcy wyobrażają sobie Śląsk

Sławomir Cichy
FOT. MATERIAŁY PRASOWE
Zgorszenie ogarnęło Śląsk! Wczoraj do katowickich kin weszło "Zgorszenie publiczne" - film, którego akcja toczy się w Bytomiu Łagiewnikach. Widzowie mogli ocenić, czy dyskusja, jaką rozpętał ten obraz w regionie, była uzasadniona. Zanim film trafił na ekrany, już budził emocje.

Mieszkańcy Łagiewnik zarzucali autorom, że zinfantylizowali obraz miasta, wystawili mieszkańców na pośmiewisko, a gwara bohaterów nie ma nic wspólnego ze Śląskiem.

Reżyser Maciej Pyrkowski bronił swojej wizji, twierdząc, że Łagiewniki i osiedle Fytel, w którym toczy się akcja, są umowne.

- Szukaliśmy magicznego miejsca, które skupiałoby w sobie pozytywne cechy. To miał być taki haimat, mała ojczyzna bohaterów - mówi. - Główne role zagrali: Marian Dziędziel i Dorota Pomykała.

Debiutem reżyseria Macieja Pyrkowskiego nie były zainteresowane multipleksy. Film można zobaczyć w katowickich kinach Rialto i Światowid. Tuż po premierze zapytaliśmy widzów o opinie. Oceny wystawiają też nasi dziennikarze: Ślązaczka Justyna Przybytek i Zagłębiak Piotr Sobierajski.

Dziołcha ze "Świonów" się śmiała
Justyna Przybytek, dziennikarka "PDZ" (Oddział Śląsk)

Nieśmieszny i stereotypowy? Nie do końca. "Zgorszenie…" to znośna, nieco baśniowa, momentami - owszem - infantylna, ale zabawna historia. Franzów (nieszkodliwych pijaczków zza rogu) mijamy codziennie. A Romanków, co to szukają swojego Motylka i jak znajdą twierdzą: "Fajna żeś dziołcha" - cóż począć… też. A iluż to Erichów Reich do dziś wspomina? Więc ośmieszona? Nie. Rozbawiona? Tak. Bardziej niż obraz Ślązaków w "Zgorszeniu…", martwi oburzenie niektórych - że jak to, i tak dalej… No ludzie! Na monitorowanym osiedlu może Lucy, Romanka i Franza nie ma, ale w Lipinach, Załężu, Bobrku, albo Halembie i owszem, całkiem ich tam sporo.

Obraz raczej nie dla Zagłębiaków
Piotr Sobierajski, dziennikarz "PDZ" (Oddział Zagłębie)

Można odnieść wrażenie, że tam, gdzie toczy się akcja, zatrzymał się czas. Dosłownie i w przenośni. Rozpadające się hale huty, familok przy familoku, dzieci grające w nogę czy popijający cały czas piwo bohaterowie, zdecydowanie bardziej są bliżsi widzowi ze Śląska. Dla jednych to stereotyp i przejaskrawienie codzienności, dla innych żywy obraz dnia współczesnego. Jakby na to nie spojrzeć - sporo w tym prawdy, nawet jeśli gorzkiej i na swój sposób trudnej do przyswojenia. I choć gwarę śląską zniekształcono, nadaje obrazowi kolorytu. A i gra aktorska, nie tylko głównych postaci, ma coś z wyjątkowości. Film można nazwać śląską komedią romantyczną w specyficznym klimacie, ale dla widza spoza Śląska niekoniecznie czytelnym.

W czwartek przed premierą w rodzinie państwa Kopiów z ul. Sobieskiego 35 w Rudzie Śląskiej (przed dwoma laty w ich mieszkaniu kręcono niektóre sceny filmu) ciekawość mieszała się z wyczekiwaniem.

- Dzwoniłam do kina, ale na premierę biletów już nie było - mówiła nam Wioleta Kopia. - Miałyśmy przecież z kuzynką swoje "pięć minut" podczas kręcenia scen na podwórku. Musiałyśmy spacerować z wózkiem przed sienią - dodaje.

Życie mieszkańców familoków dawno wróciło do normalnego trybu. Ale rudzianie dobrze pamiętają kilka tygodni latem 2008 roku, gdy ich podwórko i mieszkania zmieniły się w plan filmowy. Z kawą czy herbatą zasiadali przed domem i obserwowali pracę ekipy filmowej. Zapominali o programach w telewizji, nawet otwarcie olimpiady w Pekinie nie zdołało przytrzymać ich w domach. -To był cyrk, ale było wesoło - wspominał w przeddzień premiery Andrzej Kopia. - Pamiętam, jak kręcili scenę, gdy do domu wchodzi listonosz, a ten amant-golas uciekał przez okno na pierwszym piętrze. Ale zgorszenia żadnego nie było. Podwórko było zamknięte, nikt obcy nie miał wstępu - opowiadał. Ci, którzy przyjęli ekipę filmową pod swój dach, twierdzą jednak, że już więcej na takie zamieszanie w swoich czterech ścianach by się nie zgodzili. - Na początku to mi się podobało - zasiadłam na swoim fotelu, z którego na wszystko miałam oko - przyznaje Małgorzata Przewdzieng (u niej także ekipa z kamerą się zadomowiła). - Ale zamieszanie stało się uciążliwe, kiedy filmowcy zajęli drugi pokój i nie miałam gdzie spać! Na czas zdjęć nasze meble powędrowały na strych, a ich miejsce zajął stary, biały kredens. Trochę to było śmieszne, bo takiego już dawno nikt tu nie ma - wzdycha. Syn pani Małgorzaty zobaczył niedawno zwiastun filmu w internecie. - Mówi, że mu się podobało. Ale ja jestem już za bardzo schorowana na chodzenie do kina - dodaje rudzianka. AW

Nie rozumiem kontrowersji wokół tego filmu
Z Adrianem Katroshim, autorem scenariusza filmu, rozmawia Katarzyna Pachelska

To twój pierwszy sfilmowany scenariusz, a już wzbudza kontrowersje wśród Ślązaków. Dlaczego?

Nie rozumiem tego i nie taka była moja intencja. Przecież wszyscy bohaterowie filmu są przedstawieni z dużą sympatią. Może nie wszystko wygląda tutaj tak jak w Warszawie, ale nie możemy udawać, że nie ma u nas familoków czy ruin zakładów przemysłowych. A ludzi, którzy negatywnie wypowiadają się o filmie, zapraszam, by najpierw go obejrzeli.

Czy twój scenariusz był modyfikowany przed początkiem zdjęć?

Tak, autorami adaptacji są reżyser, Maciej Prykowski, oraz Marcin Grabowski. Nie jestem za bardzo zadowolony z tego, co zrobili z gwarą, którą mówią bohaterowie filmu. W oryginale była dopracowana. Ale biorę poprawkę na to, że chodziło im, by mogli ją zrozumieć nie tylko rodowici Ślązacy, ale też mieszkańcy innych regionów Polski.

Filmowy Fytel istnieje naprawdę, to małe osiedle familoków w Bytomiu Łagiewnikach. Dlaczego akcję filmu umieściłeś właśnie tam?

Bo dobrze znam to osiedle. Stamtąd pochodzi moja żona, a od 10 lat mieszkam rzut kamieniem od Fytla.

"Zgorszenie publiczne" jest porównywane do czeskich filmów. Zgadzasz się z tym?

Zgadzam, jeśli przyjmiemy, że Czesi specjalizują się w kinie klimatycznym, lekkim, z pewną dozą magii, erotyzmu i humoru, to jak najbardziej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tychy.naszemiasto.pl Nasze Miasto