- Jest chyba rekordzistą wśród beskidzkich samorządowców, jeśli chodzi o wyjazdy za granicę. Ważniejsze są wyjazdy do urzędu marszałkowskiego i ministerstw, bo tam są pieniądze - mówi mieszkaniec Wisły, prosząc o zachowanie anonimowości.
"Widzę, że Pan Poloczek woli pieniądze z podatków wiślan przeznaczać na wyjazdy zagraniczne i nowe etaty niż np. na remonty dróg. W ciągu kilku miesięcy zdążył już przejechać kilka tysięcy kilometrów i zwiedzić pół Europy... Francja, Niemcy, Czechy, Słowacja, Serbia. Czy nie ma ważniejszych spraw do załatwienia?(...)" - wyzłośliwia się na lokalnym forum internauta podpisujący się "grzegorz_malinka".
Wiślański radny Jan Szalbot przyznaje, że "też udało mu się na taką wycieczkę pojechać".
- Niektórzy wiślanie mówią, że takie wyjazdy nie mają sensu, że szkoda pieniędzy, że zrobiliśmy sobie wycieczkę. Ale jakiś tam sens mają. Czy przekładają się na życie zwykłych ludzi? Trudno powiedzieć. Czas pokaże - dywaguje radny Szalbot.
Burmistrz Poloczek stawia sprawę jasno: - Po prostu jeżdżę tam, gdzie muszę. Pokonywanie setek kilometrów, siedząc wiele godzin w samochodzie nie jest aż takie przyjemne. Ale Wisła żyje z turystów i wyjazdy na zachód Europy służą promocji Wisły i ściągnięciu turystów - mówi burmistrz Poloczek.
Podkreśla, że do serbskiego Ostojićeva pojechał, bo to miasto partnerskie i mieszka tam wielu wiślan. Z kolei wyjazdy do Niemiec czy Francji były związane z odnowieniem kontaktów, bo jego poprzednik raczej ich nie utrzymywał. - Można siedzieć za biurkiem i nie wychylać nosa, ale takie wyjazdy odnoszą skutek. Na przykład ostatnio na Tygodniu Kultury Beskidzkiej pojawiło się 30 Polonusów z Francji. To właśnie efekt naszej współpracy - dodaje burmistrz Wisły.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?