Jadąc do Wisły myślę, że nieprędko, a raczej już nigdy nie doświadczymy takiego zjawiska, jakim była małyszomania - tej radości, tej dumy, tej łezki kręcącej się w oku, kiedy w sezonie 2000/2001 Adam Małysz został po raz pierwszy zdobywcą Kryształowej Kuli, a rok później podczas olimpiady w Salt Lake City leciał po olimpijskie srebro, co na ekranach telewizorów oglądało 14 milionów telewidzów (absolutny rekord, ja też to widziałem), a małyszo-mania przechodziła swoje apogeum.
Lech Poznań zmienia trenera: Skorża za Żurawia