Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki kot powraca, czyli podążaliśmy po tropach czarnej pumy

WIK
Fot. Materiały prasowe
Długi majowy weekend za pasem, tymczasem na Śląsku Cieszyńskim pojawiła się... puma. Widziano ją w Goleszowie. Wielki kot nie wywołuje już jednak takiego poruszenia, jak kilka lat temu. Czy słusznie?

Informacja o „czarnej panterze” pojawiła się na stronach internetowych RMF FM. Opatrzono ja fotografią, której autor twierdzi, że widać na zdjęciu „czarną panterę” na skraju lasu. Drapieżnik nie wzbudził jednak respektu, ponieważ cieszyńska policja nic o sprawie nie wie.

- Do tej pory nie mieliśmy żadnego zgłoszenia o przerośniętym kocie. Nikt nam nie zgłaszał, że widział zwierzę podobne do pumy, czy że czuje się jakoś zagrożony - mówi asp. Rafał Domagała, oficer prasowy cieszyńskiej policji.

Mirosław Kulis, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Ustroń, przypomina, że podobne sensacyjne doniesienia pojawiały się na południu Polski już kilka lat temu, a wielkiego kota widziano m.in. w miejscowości Bażanowice, graniczącej z Goleszowem. W 2009 r. starostwo powiatowe w Cieszynie wydało nawet w sprawie nieznanego drapieżnika, niektórym kojarzącego się z pumą, specjalny komunikat, zalecający ludziom szczególną ostrożność.

Urzędnicy zalecali, by unikać pieszych i rowerowych spacerów w miejscach oddalonych od terenów zabudowanych, zwłaszcza wieczorami lub w nocy. Radzili też, by zapewnić właściwą opiekę dzieciom, nie wypuszczać psów i ograniczyć spacery z nimi, zabezpieczyć obiekty, w których przetrzymywane są zwierzęta gospodarskie.

- Nasze służby leśne nie miały jednak żadnego kontaktu z takim zwierzęciem - stwierdza Kulis i dodaje, że pumy, która rzekomo mogła wówczas przebywać na Śląsku Cieszyńskim żaden z leśników ani nie spotkał, ani nie widział.

Wiadomość o pumie nie elektryzuje również członków Koła Łowieckiego „Hubertus” w Goleszowie. - Proszę pana, prima aprilis już był. Ludzie rzadko widzą pumy w telewizji, a co dopiero w życiu - stwierdza krótko prezes koła Tadeusz Bazan.

Przypomina przy okazji historię z 2009 r. - Wówczas również miała u nas przy granicy grasować puma. Łowili ją nawet i wie pan, co się okazało. Pumą był stary, wyleniały kocu. Zupełna kompromitacja - wspomina i dodaje, że dlatego do podobnych wieści podchodzi z dużym dystansem.

- Strach ma wielkie oczy, a ludzie różne głupoty opowiadają. Dlatego prawie wszystkie pieniądze stawiam, że wieści o pumie to są majaki - stwierdza Bazan.

A ja się zastanawiam, jak ta puma daje sobie radę zimą, bo przecież to nie jest zwierzę z naszej strefy klimatycznej - stwierdza z kolei Paweł Machnowski z Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu.

Podkreśla, że ma zbyt mało informacji, by sensownie wypowiadać się w tej sprawie. - Istnieje jednak opcja, że to inteligentny kot, który wcześniej przebywał w jakiejś prywatnej hodowli - przyznaje.

I właśnie taka sytuacja miała miejsce w 2009 r. w okolicach Opola. Jak wówczas ustalili reporterzy „Dziennika Zachodniego”, wyśmiewane przez niektórych pumy istniały naprawdę. Uciekły z nielegalnej hodowli w Czechach, a w Polsce zostały zastrzelone. W wielkiej tajemnicy…

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wielki kot powraca, czyli podążaliśmy po tropach czarnej pumy - Cieszyn Nasze Miasto

Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto