W przyszłym roku najpopularniejsza kolejka w Beskidach obchodziłaby czterdziestkę. Nie dotrwała jednak rocznicy. Po wywiezieniu na Czantorię 12 mln turystów poszła w odstawkę, bo była przestarzała i zbyt często się psuła. Turyści woleli jechać na narty na Słowację, gdzie nowoczesne wyciągi wyrastają jak grzyby po deszczu. - Nie mogliśmy dłużej czekać z wymianą, bo ludzie narzekali, że muszą długo stać w kolejce, a potem długo jechać na górę - mówi prezes Kolei Linowej Czantoria, Czesław Matuszyński.
Budowa pierwszej kolejki na Czantorię trwała dwa lata. Do pomocy wykorzystywano m.in. konie. Teraz nowy wyciąg postawiono w niecałe cztery miesiące z pomocą helikoptera, który w jeden dzień ustawił wszystkie podpory. Stara kolejka składała się z 22 podpór i 152 dwuosobowych krzesełek, które w godzinę na Czantorię wywoziły 500 turystów. Nowa kolejka to tylko 15 podpór i 86 czteroosobowych krzesełek, które mogą przetransportować na górę aż 1800 ludzi na godzinę. Podróż skróciła się z 20 do 6 minut, gdyż krzesełka mkną z prędkością nawet 18 km/godz. Przy tym nie ma problemu z wsiadaniem i zsiadaniem - duże krzesełka na stacjach są wyprzęgane z liny, wjeżdżają na osobny tor i zwalniają. Poza tym zdecydowanie polepszył się widok z kolejki, bo przęsła są teraz wyższe.
Inwestycja kosztowała 14 mln zł i ma się zwrócić w ciągu siedmiu lat. Dlatego Kolej Linowa "Czantoria" podniosła ceny biletów. Dorośli za przejazd w dwie strony zapłacą 13, a w jedną 11 zł. Za bilet ulgowy w obie strony zapłacimy 10, a tylko na górę - 8 zł.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?