Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trasa Marszu Pamięci prowadziła od Katowic do Zgody

Monika Krężel
Uczestnicy marszu złożyli kwiaty i znicze w miejscu byłego obozu zagłady na Zgodzie
Uczestnicy marszu złożyli kwiaty i znicze w miejscu byłego obozu zagłady na Zgodzie fot. Monika Krężel.
Kilkadziesiąt osób wzięło udział w Marszu Pamięci, który miał upamiętnić ofiary obozu na Zgodzie. Uczestnicy marszu przeszli dziesięciokilometrową trasę z Katowic pod bramę byłego obozu. W ten sposób obchodzono w naszym regionie Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 r.

Nikt nie wie, ile osób na początku 1945 roku przeszło odcinek z Katowic do Świętochłowic, o której mówiono, że jest trasą śmierci. Po przesłuchaniach w katowickim budynku Urzędu Bezpieczeństwa więźniów pędzono do obozu na Zgodzie. Akcję koordynowała NKWD. Równocześnie tysiące Ślązaków deportowano do pracy na terenie Związku Radzieckiego.

Więźniów, którzy przeszli trasę z Katowic gromadzono najpierw w hali targowej w Świętochłowicach. - Mojego dziadka zabrali, gdy miałam 12 lat i osadzili w tej hali. Nazywał się Maksymilian Sladkowski - wspomina pani Irena, jedna z uczestniczek marszu. - Dopiero w urzędzie stanu cywilnego dowiedzieliśmy się, że dziadek nie żyje. Podobno w hali wybuchła epidemia. Nie wiadomo, co się z nim stało, ale do obozu na Zgodzie już nie dotarł - opowiada.

W hali targowej przez dwa dni przebywała także matka Pawła Nowoka z Rudy Śląskiej. - Mamę wzięli tam z moim dziewięcioletnim wówczas bratem. Chcieli się dowiedzieć, gdzie jest nasz ojciec, a on się ukrywał - mówi Paweł Nowok.

Marsz Pamięci od ubiegłego roku organizuje Ruch Autonomii Śląska. Pod bramą obozu zapalono znicze i złożono kwiaty. - W tym roku dołączyły do nas także inne organizacje i stowarzyszenia, w tym Związek Górnośląski i Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców w Polsce - podkreśla Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska. - Apelowaliśmy, by w miejscach, gdzie znajdowały się obozy albo punkty zborne, skąd wywożono ludzi w głąb Związku Radzieckiego, zapalić znicze - dodaje.

- Ta droga nazywana była marszem śmierci - mówi Bogdan Kozubik, jeden z mieszkańców Świętochłowic. - Niewiele osób wie, że komendant obozu Salomon Morel mieszkał w willi na Dworcowej, a przy kopalni "Polska" był obóz dla kobiet. One gotowały tam strawę dla więźniów osadzonych w Zgodzie - dodaje.

Na Zgodzie pod koniec ubiegłego roku zamontowano trzy tablice upamiętniające ofiary byłych obozów zagłady. W latach 1942 - 1945 zginęło tutaj ponad 2 tys. osób. Najpierw była tu filia obozu koncentracyjnego Auschwitz, potem obóz pracy podległy Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego.

Uczestnicy marszu sprzed bramy obozu przeszli do Zespołu Szkół Salezjańskich, gdzie obejrzeli film "Zgoda - miejsce niezgody" i wysłuchali wykładu dr. Dariusza Węgrzyna z Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.

- Z terenu Górnego Śląska wywieziono około 90 tys. ludzi, każdego można było zatrzymać i wywieźć do kopalń. Znikoma część powróciła. Powroty odbywały się nawet do 1950 roku- mówi dr Dariusz Węgrzyn. - Nie jest znana liczba osób, którym udało się wrócić. Wiadomo że polskie władze starały się o powrót około 25 - 30 tysięcy osób.

Według historyków, deportacje do pracy w ZSRR to ciągle jeszcze nie do końca odkryta karta historii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto