Sprawca zamieszania

W niedzielę kończy się druga edycja Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty. - Szkoda - żałują sprzedawcy, restauratorzy, hotelarze, właściciele kawiarni, taksówkarze, a nawet babcie klozetowe. Wszyscy przez ostatni tydzień żyli z setek turystów, którzy przyjechali do Cieszyna. Wielu podwoiło zyski, a niektóre sklepy i knajpy musiały nawet zatrudnić dodatkową obsługę. W akademikach zabrakło wolnych miejsc, na polu namiotowym mieszkały trzy setki młodych ludzi.

- Takiego najazdu jeszcze nie mieliśmy - przekonuje Zdzisław Gluza, dzierżawca kempingu. Wróruje mu wiceburmistrz Włodzimierz Cybulski: - Od lat nie mieliśmy też takiej promocji w wydaniu ogólnopolskich mass mediów. Wielu ludzi w mieście doszło przez to do wniosku, że musimy za wszelką cenę utrzymać ten festiwal w Cieszynie.

Sprawcą zamieszania jest Roman Gutek, właściciel firmy zajmującej się dystrybucją filmów i twórca festiwalu. Początkowo był niedoceniany przez urzędników, którzy, nie znając festiwalu, nie bardzo zdawali sobie sprawę, co w lipcu czeka miasto. Teraz ci sami ludzie wychwalają Gutka i nerwowo pytają, czy zostanie z festiwalem nad Olzą. Sam Gutek uzależnia decyzję od większego zaangażowania miasta i Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego w organizację kolejnych imprez. - Cieszyn ma wiele życzliwych ludzi i wspaniałych obiektów, w których można prezentować filmy. Bardzo trudno o drugie takie miejsce na mapie Polski. Chciałbym więc, żeby przyszłoroczny festiwal też tutaj zawitał - przekonuje Gutek.

Roman Gutek ma 44 lata, żonę Halinę - dziennikarkę "Zwierciadła" i dwóch synów: 9-letniego Kubę oraz 20-letniego Mateusza. Urodził się w małej wiosce Piotrków koło Lublina. Skończył wydział zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował m.in. w Fundacji Sztuki Filmowej, był szefem DKF Hybrydy w Warszawie. W 1994 roku założył firmę Gutek Film. W latach 1985-1991 był dyrektorem Warszawskiego Festiwalu Filmowego, a także współorganizatorem i szefem programowym Festiwalu Lato Filmów w Kazimierzu Dolnym (1995-2000). - Znamy się od wielu lat z Dyskusyjnych Klubów Filmowych - mówi Jan F. Lewandowski, zastępca dyrektora ds. programowych Instytucji Filmowej Silesia-Film.

- Festiwal, który teraz Gutek organizuje w Cieszynie, jest imprezą na ogromną skalę. Jest to największy festiwal filmowy w Polsce. "Nowe Horyzonty" nie rozwijały się stopniowo jak inne festiwale. Ruszyły z grubej rury. To dobrze wróży imprezie.

Zanim Gutek przeniósł Nowe Horyzonty z Sanoka, w Cieszynie był 20 razy. Sprowadził na festiwal mnóstwo znakomitych filmów. Prawie 90 kopii przyjechało z różnych zakątków świata. Nawet z Australii, Nowej Zelandii, Dżakarty. - Poświęciłem temu festiwalowi rok - mówi twórca imprezy, która kosztowała prawie milion złotych. - Na samą obsługę
sprzętu technicznego wydajemy ponad 100 tys. zł. Moja firma dokłada do Nowych Horyzontów. Chcę to głośno powiedzieć, bo ludzie myślą, że na tej imprezie zbijamy kokosy.

Ile pieniędzy zostawili nad Olzą goście festiwalu, trudno na razie policzyć. Ciężko też oszacować skalę promocji, którą zrobili miastu dziennikarze. Pewne jest natomiast, że Cieszyn bardzo skorzystał na festiwalu. - W związku z tym trzeba zrobić wszystko, żeby trzeci festiwal pana Gutka odbył się tutaj. Będziemy bardziej starać się pomóc w jego organizacji i promocji - zapewnia wiceburmistrz Cybulski.

Na to, że festiwal zostanie w Cieszynie, liczą również jego uczestnicy. - To miejsce ma zupełnie inny klimat niż Sanok - przekonuje Edyta Adamczak z Warszawy. - W stolicy też nie ma klimatu na taką imprezę. Tam festiwal pewnie przeszedłby bez echa, a tutaj myśli się i mówi tylko o nim - dorzuca inna warszawianka, Patrycja Jacasz. Zgadza się z tym Roman Gutek: - Cieszyn robi na ludziach ogromne wrażenie. Tu jest milion razy lepiej niż w Sanoku.