Skoczów: Spór o przyszłość Krzywej

Ulica Krzywa w Skoczowie podzieliła władze, mieszkańców i drobnych przedsiębiorców.

Na terenie o powierzchni około 2,5 hektara, który jest własnością gminy, działa obecnie kilkanaście małych i średnich firm. Wszystkie płacą do miejskiej kasy podatki za dzierżawę zajmowanej powierzchni oraz pozostałe opłaty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Jednak do Urzędu Miejskiego w Skoczowie wpłynęła niedawno interesująca oferta, dotycząca wykupu całego gruntu przy ulicy Krzywej. Zdziwiło to mieszkańców ulicy oraz osoby, które prowadzą drobną przedsiębiorczość.

Choćby nie wiem jak mnie przekonywali, nie zgodzę się na to, aby powstał tutaj jakikolwiek kolejny zakład - stwierdza jeden z okolicznych mieszkańców, proszący o zachowanie anonimowości.

Władze miasta przekonują, że propozycja oferenta jest dla gminy bardzo korzystna.

-To dla nas wielka szansa, ponieważ w tej chwili mamy niewielkie dochody z większości wydzierżawionego terenu. Gdyby powstał w tym miejscu nowy obiekt, do budżetu spływałyby przynajmniej kilkakrotnie większe dochody - wyjaśnia Piotr Rucki, zastępca burmistrza Skoczowa.

Jednak argumenty włodarzy miasta nie trafiają do wszystkich mieszkańców. Szczególny sprzeciw wyrazili ludzie, których domy znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie firm zlokalizowanych przy ulicy Krzywej.

Miałby powstać tutaj drugi zakład produkujący elementy do mebli, należący do grupy Ikea. Jednak z tym, który obecnie prosperuje, ludzie mają niemiłe doświadczenia i dlatego wzbraniają się, aby jej właściciel wznosił kolejną fabrykę.

- Protestujemy, bo mamy ku temu powody. Do tej pory wnoszono wiele skarg na szkodliwą działalność hal produkcyjnych tej firmy i nie dopuścimy do powstania kolejnego takiego obiektu - tłumaczy jeden z mieszkańców.

Niezadowoleni są też drobni przedsiębiorcy, którzy musieliby się w tym momencie wynieść z terenu przy ul. Krzywej.

Ludzie obawiają się na przykład zbyt wielkiego hałasu i zanieszczyszczeń, które fabryka mogłaby emitować. Niektórzy mieszkańcy posuwają się nawet dalej mówiąc, że produkcja mogłaby niekorzystnie wpływać na zdrowie ludzi z najbliższego otoczenia, m.in. z powodu znacznego zapylenia powietrza.

Jednak w opinii przedstawiciela firmy zainteresowanej wykupem terenu, obawy ludzi są zupełnie nieuzasadnione.

- Nasza druga fabryka mebli, która miałaby powstać w Skoczowie, byłaby wybudowana zgodnie z wszelkimi wymogami, a przy produkcji zachowane zostałyby wszystkie najwyższe standardy bezpieczeństwa stosowane w całej Europie - zapewnia Bogusław Gibiec, reprezentujący firmę Sweedwood.

Podobnego zdania są władze Skoczowa.

- Sprawdziliśmy, jak w tej chwili wygląda sytuacja w zakładzie i rzeczywiście normy środowiskowe się poprawiły i są obecnie na dosyć wysokim poziomie, stąd nie mamy żadnych zastrzeżeń, by powstał drugi zakład. Firma odnosi pod tym względem spore sukcesy otrzymując certyfikaty za wprowadzanie nowych rozwiązań technicznych, które powodują wzrost dbałości o środowisko naturalne - dodaje wiceburmistrz Piotr Rucki.

Urzędnicy uważają, że Sweedwood spełnił wszystkie wymogi pozwalające na przystąpienie do pozyskania gruntu w drodze ogłoszonego przez miasto przetargu nieograniczonego.

Mimo to wielu mieszkańców nadal z dużą nieufnością podchodzi do inwestycji, choć nie wszyscy.

- Nie mam nic przeciwko powstaniu nowego zakładu. Z tego co wiem, mogłoby znaleźć w nim pracę ponad 400 osób, więc nie rozumiem, dlaczego wzbudza to tyle kontrowersji - mówi Grzegorz Słupna, mieszkaniec Skoczowa.