Związkowcy nie kryją oburzenia. Tłumaczą, że ich płace uzależnione są od wysokości poborów otrzymywanych na stanowisku pracy, jakie zajmowali nim stali się etatowymi związkowcami. Jednocześnie zwracają uwagę, że wielu z nich opłacanych jest ze składek związkowych.
Irytację działaczy budzi także fakt, że zainteresowanie rządu sprawami związkowców idzie w parze z pracami nad nową ustawą związkową.
- Na razie ustawy nie ma, ale wciąż się nas sonduje, na co możemy przystać, a co wzbudzi nasz opór. Być może zbieranie takich informacji od pracodawców wiąże się z planowanymi dalszymi akcjami antyzwiązkowymi - nie kryje obaw Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.
Na rządowe zapędy ograniczenia działalności związkowej działacze odpowiadają, że mają lepsze sposoby obniżenia kosztów funkcjonowania spółek Skarbu Państwa.
- Wystarczy choćby nie zwalniać niesłusznie związkowców z pracy i nie płacić im potem wielotysięcznych odszkodowań - uważa Piotr Duda, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
MSP nie widzi problemu i zainteresowanie wydatkami spółek na związkowców kwituje krótko:
- Ministerstwo po prostu chce mieć wiedzę na ten temat - twierdzi Magdalena Dąbrowska z biura prasowego MSP.
Drogie związkowe etaty
Czy pod płaszczykiem dyskusji nad nową ustawą o związkach zawodowych rząd chce się pozbyć związkowców z zakładów pracy? A może przygotowuje ofensywę propagandową przeciwko związkowcom? Można mieć takie podejrzenia. Czym bowiem wytłumaczyć pisma, które tydzień po tygodniu bombardują zarządy wszystkich spółek Skarbu Państwa jednym pytaniem: ile kosztują związki w firmie i jak dużo zarabiają ich przedstawiciele?
Nowy rok przyniósł kolejną odsłonę w wojnie między menedżerami i politykami widzącymi świat liberalnie, a tymi, którzy postrzegają go także przez pryzmat życia zwykłych pracowników i ich oczekiwań wobec pracodawców.
Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, skrytykował 22 stycznia - nie po raz pierwszy zresztą - związki i ich metody działania w wywiadzie na portalu wnp.pl. Z kolei 29 stycznia do spółek Skarbu Państwa wysłano pismo z Ministerstwa Skarbu Państwa z pytaniem o koszty funkcjonowania związków zawodowych. Po niespełna tygodniu - 3 lutego - Departament Nadzoru Właścicielskiego zadał w tej sprawie kolejne pytania. Zarządy spółek miały sprawę potraktować jako pilną i do 8 lutego musiały odpowiedzieć, jakie są "wszystkie koszty związane z funkcjonowaniem organizacji związkowych z wyszczególnieniem wynagrodzeń przedstawicieli związków zawodowych" - uściślił w piśmie Krzysztof Kosiński, dyrektor departamentu Nadzoru Właścicielskiego i Prywatyzacji IV.
- To ciekawe, ale i bulwersujące - mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. - Nie dosyć, że uzwiązkowienie w Polsce jest bardzo niskie, bo sięga zaledwie kilkunastu procent, to jeszcze chce się te związki zdołować? Sądzę, że za tym kryje się albo jakaś planowana akcja medialna i propagandowa, albo są zakusy na związki w spółkach.
Wacław Czerkawski ostrzega, że pod płaszczykiem rozmów o nowej ustawie o związkach zawodowych - która miałaby dawać przewagę dużym centralom związkowym - może dojść do wyprowadzenia struktur związkowych poza zakłady pracy.
Piotr Duda, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" zastanawia się, czy sporządzanie list z zarobkami konkretnych osób nie narusza ustawy o danych osobowych - na razie prawnicy związku to badają.
- Władza jest po to, by pytać o koszty w podległych jej spółkach - mówi przewodniczący Duda. - Przypominam jednak, że jeśli ludzie nie będą zatrudniani jako związkowcy, to wrócą na swoje miejsca pracy i pracodawca wyda na nich podobną kwotę. Pensja związkowca to bowiem średnia jego wynagrodzeń.
Piotr Duda uważa, że pismo to nie jest jednak wymysłem urzędnika - ale polityka. Przewodniczący obawia się, podobnie jak wiceprzewodniczący Czerkawski, że zebrane dane zostaną wykorzystane w nagonce na "darmozjadów", jak są czasem określani związkowcy utrzymywani przez zakład pracy.
- Ja jestem opłacany ze składek związkowców. Niech politycy popatrzą na swoje portfele i na koszty utrzymywania ich przez podatników - mówi zirytowany przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "S".
Także wiceprzewodniczący Wacław Czerkawski przypomina, że partie polityczne wprost są dotowane z budżetu, choć mogłyby żyć za pieniądze ze składek członkowskich. Związki zawodowe w zakładach pracy utrzymywane są natomiast nie przez podatników, ale przez spółki, których kapitał tworzony jest przez pracujących tam ludzi, którym związki służą.
- Z pieniędzy zakładu, jak w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, opłacane są natomiast firmy PR i prawnicy doradzający, jak walczyć ze związkami zawodowymi. Tego kompletnie się nie widzi, podobnie jak wielotysięcznych odszkodowań płaconych przez spółki za niesłuszne zwolnienie z pracy związkowca - podkreśla Duda. - Na razie nie słyszałem, by rząd zamierzał obciążyć dyrekcję zakładu za błędną, nieprawną decyzję w takich sprawach. A to przecież sporo kosztuje Skarb Państwa.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?