Rodzice Szymona z Będzina przed sądem. We wrześniu rusza proces

Wiosną 2010 roku na obrzeżach Cieszyna znaleziono zwłoki chłopca. Jego tożsamość udało się ustalić dopiero po trzech latach, w czerwcu kiedy dziecko zwane Jasiem z Cieszyna okazało się Szymonem z Będzina. Do rozwiązania zagadki przyczyniła się sąsiadka rodziny z Będzina, która Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej zgłosiła wątpliwości związane z nieobecnością chłopca. Rodzice trafili do aresztu, nie przyznali się do zabóstwa, tylko do składania fałszywych zeznań.

Jak ustaliła bielska prokuratura Szymon z Będzina zginął, bo był płaczliwy i nie słuchał poleceń rodziców. Został uderzony w brzuch, w następstwie czego doszło do pęknięcia jelita cienkiego. Stan dziecka się pogarszał, gorączkował, wymiotował, nie jadł, nikt mu jednak nie udzielił pomocy medycznej. Po 3 dniach męczarni dziecko zmarło 27 lutego 2010 roku. - Rodzice zdecydowali o porzuceniu zwłok dziecka w stawie w Cieszynie. Celem było unikniecie odpowiedzialności karnej za pobicie chłopca. Podejrzanym zarzucono również składanie fałszywych oświadczeń od marca 2010 roku do czerwca 2012 roku, bo informowali, że ich rodzina liczy pięć osób, gdy tymczasem Szymon nie żył. Skutkiem tego było wyłudzenie nienależnych świadczeń socjalnych w postaci dodatku mieszkaniowego i dodatku rodzinnego - powiedziała na czerwcowej konferencji Małgorzata Borkowska, rzeczniczka prasowa bielskiej Prokuratury Okręgowej.

Proces rodziców rozpocznie się we wrześniu.