Rekordowa liczba utopień w naszym regionie

To będzie tragiczne lato - nie mają wątpliwości śląscy strażacy, którzy coraz częściej wzywani są do poszukiwań topielców. Upalne lato sprzyja kąpielom. Często zależy nam na akwenach mało zaludnionych, chcąc przy okazji ochłody nieco się zrelaksować. Bezpieczeństwo i rozwaga niestety schodzą na drugi plan.

- Tylko od 1 czerwca do 21 lipca strażacy wyjeżdżali już 23 razy do takich akcji poszukiwawczych. Dla porównania: w tym samym okresie, rok temu były tylko cztery takie wyjazdy - bije na alarm st. bryg. Jarosław Wojtasik, rzecznik prasowy śląskich strażaków.

Najczęściej do tragedii dochodzi przy starych wyrobiskach i stawach, gdzie kąpiel i uprawianie sportów wodnych jest zabronione. Takie zakazy już od dawna nie przynoszą oczekiwanego efektu. Wygrywa wiara we własne umiejętności pływackie. Te niekiedy zawodzą.

Do utonięć dochodzi także w miejscach wyznaczonych do pływania i strzeżonych kąpieliskach.

- Takie przypadki zdarzają się zawsze po zamknięciu kąpieliska lub gdy ktoś pływa poza wyznaczonym terenem. Znowu w grę wchodzi przecenianie swoich umiejętności i niestety alkohol - twierdzi st. bryg. Jarosław Wojtasik.

Na terenie województwa śląskiego działają dwie specjalistyczne grupy ratownictwa wodno-nurkowego: w Bytomiu i Rybniku.

Ci ostatni uczestniczyli ostatnio w akcji lokalizacji i wydobywania zwłok z wyrobiska pożwirowego w powiecie wodzisławskim. Nocna kąpiel na hektarowym akwenie zakończyła się tragicznie dla 22-letniego mężczyzny.

Z kolei wczoraj bytomscy nurkowie wyłowili kolejnego topielca z glinianki w Zabrzu.

- Aż strach pomyśleć, co będzie dalej - nie kryje złych przeczuć Wojtasik. - Dlatego apelujemy do wszystkich korzystających z akwenów wodnych o rozwagę. Nigdy nie wolno wchodzić do wody po spożyciu alkoholu. To nic innego, jak igranie z własnym życiem. Pamiętajmy też o realnej ocenie swoich umiejętności. Tu nikt nie wygrywa. Można tylko przegrać. Najlepiej kąpać się w miejscach do tego wyznaczonych, pod nadzorem ratowników.