Przegraliśmy to spotkanie już w szatni. Piłkarze wyszli na boisko sparaliżowani. Jeżeli na 10 podań aż 9 było niecelnych, to nie mogliśmy pokusić się o dobry wynik - powiedział po sobotnim meczu Beskidu Skoczów z Koszarawą, trener gospodarzy, Piotr Mandrysz.
Goście z Żywca wywieźli trzy punkty zasłużenie. Chociaż do końca musieli walczyć o swoje. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył dopiero w 78. minucie Marek Piątek, który pięknym strzałem pokonał Ireneusza Trojanowskiego. Gospodarze rzadko zagrażali bramce żywczan. W drugiej połowie nie stworzyli ani jednej groźnej akcji, koncentrując się wyłączenie na obronie. Taka taktyka bardzo długo przynosiła efekty. Miejscowi umiejętnie rozbijali kolejne ataki Koszarawy. W ekipie przyjezdnych najbardziej aktywni byli Mieczysław Sikora i Krzysztof Bizacki. Na usprawiedliwienie gospodarzy trzeba przyznać, że nie zagrali w optymalnym składzie. Damian Szczęsny, po kontuzji głowy w meczu w Jaworznie, w sobotę nie był w pełni sił.
Jutro przed Beskidem kolejne spotkanie z rywalem z naszego regionu. Skoczowianie zmierzą się z beniaminkiem II grupy IV, Metalem W.G. Skałka Żabnica. Chociaż goście zajmują miejsce w ogonie tabeli, trener Piotr Mandrysz nie lekceważy rywala.
- W ich szeregach grają waleczni Słowacy. Mają świetnego bramkarza Dariusza Nowaka i prowadzącego grę Roberta Sołtyska. Widziałem ich dwa mecze w tym sezonie. Na pewno grają lepiej niż by to wynikało z dotychczasowego dorobku punktowego - dodał trener Beskidu Skoczów.
Mecz w niedzielę w Węgierskiej Górce o godzinie 16.00.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?