Urzędnicy z cieszyńskiego magistratu mieli w środowe południe niezły ubaw. Ich biura odwiedziła kapela złożona z... aniołów. Przebrani studenci oraz gimnazjaliści chodzili od drzwi do drzwi, przygrywali, zbierali datki na pomoc biednym dzieciom i dzielili się z urzędnikami opłatkiem.
Akcję zorganizował cieszyński oddział Polskiego Czerwonego Krzyża. Po odwiedzinach w Ratuszu, na Rynku przygrywał Anioł Band, wolontariuszki spacerowały z puszkami po przedświątecznym kiermaszu i zbierały pieniądze na pomoc ubogim. - Choć idą radosne święta, ludzie nie chcą się weselić i pomagać innym. Najczęściej nas omijają, mówią, że nie mają czasu - smuciły się aniołki.
Na brak zainteresowania nie narzekali natomiast pracownicy ambulansu Regionalnego Centrum Krwiodawstwa w Katowicach, który od przedpołudnia do zmierzchu stał na Rynku. Krew mógł oddać każdy, kto zechciał. Warunek był jeden: trzeba być zdrowym. - W tej chwili w naszym banku rezerw jest pod dostatkiem krwi, ale cały rok jej brakowało. Przez święta operacje najczęściej są wstrzymywane i krew nie jest tak potrzebna, ale po nowym roku znowu zacznie się szaleństwo - mówiła doktor Krystyna Kocurek, szefowa personelu ambulansu.
Przez autobus przewinęło się ok. 50 osób. Większość stanowiła młodzież, która krew oddawała po raz pierwszy. - Przyjechał ambulans, a ja akurat tędy przechodziłem. Pomyślałem: "jest okazja" i oddałem krew. Trzeba pomagać innym. Przedświąteczna atmosfera temu sprzyja ? tłumaczył Dariusz Myrmus, 18-letni uczeń technikum mechanicznego. - Nie ma się czego bać. Gorzej jest u dentysty - przekonywał kolega Darka, Bartosz Skorupa.
Krew pobierano na pięciu stanowiskach. Uzbierano około 25 litrów (450 ml od każdego dawcy). - Podczas takich akcji znajdujemy nowych dawców. Młodzi ludzie pewnie nigdy nie przyszliby specjalnie oddać krew do stacji, a na autobus trafiają najczęściej przypadkiem i dochodzą do wniosku, że warto spróbować. Chcielibyśmy, żeby ludzie przyzwyczaili się do naszej obecności. Zamierzamy przyjeżdżać do Cieszyna częściej, a nie tylko 3-5 razy w roku - wyjaśnia Krystyna Kocurek.
Jak wielu młodych ludzi, przez przypadek do ambulansu trafił również Rafał Madzia. - Moja mama oddawała kiedyś krew. Pomyślałem, że to dobry pomysł - tłumaczył 28-latek. - To nie boli. Nie ma się czego bać - udowadniał, pokazując na wbitą do żyły igłę 18-letni Kamil Krużołek. W środę oddał krew po raz drugi w życiu i zapewnił, że na tym nie poprzestanie.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?