Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piekarskie ścieżki Karola Wojtyły

Mirosław Łukaszuk
Co roku przez 12 lat w Piekarach Śląskich, na największej polskiej pielgrzymce mężczyzn, kazanie wygłaszał arcybiskup Karol Wojtyła. Potem jako papież nie mógł przyjechać do Piekar. Więc Piekary przyjechały do niego.

Co roku przez 12 lat w Piekarach Śląskich, na największej polskiej pielgrzymce mężczyzn, kazanie wygłaszał arcybiskup Karol Wojtyła.

Potem jako papież nie mógł przyjechać do Piekar. Więc Piekary przyjechały do niego.

Metropolita krakowski nieprzypadkowo był związany z Piekarami Śląskimi. Diecezja katowicka w tamtych czasach podlegała metropolii krakowskiej i nawet dzisiaj, gdy jest już osobną metropolią kościelną, do Piekar przyjeżdża następca Wojtyły, ks. Franciszek Macharski.

Ale pielgrzymek we wszystkich diecezjach było wiele. A tylko w tę, stanową mężczyzn w Piekarach Śląskich, kardynał Wojtyła tak się zaangażował.


Do Matki Piekarskiej

Pielgrzymki do Piekar, przede wszystkim wiernych z Górnego Śląska, organizowano od wieków. Związane to było z kultem obrazu Matki Bożej. Przed wojną uroczystości odpustowe potrafiły gromadzić po 40 tys. wiernych. Ale na sile ruch pielgrzymkowy przybrał dopiero po wojnie.

W 1947 r. bp śląski Stanisław Adamski, sam częsty gość w Piekarach, zaakceptował pomysł zorganizowania pierwszej stanowej pielgrzymki mężczyzn. Wtedy poważnie obawiano się, czy pielgrzymka się uda, a przede wszystkim, czy rzeczywiście pojawią się pątnicy. Frekwencja przerosła oczekiwania. Na niewielkim wzgórzu Kalwaria, tuż obok sanktuarium, zgromadziło się 100 tys. mężczyzn. Pierwsi wierni, górale z Beskidu Śląskiego, pojawili się już w sobotę wieczorem. Wtedy to była jednak pierwsza tak liczna polska pielgrzymka.

W 1967 r. po raz pierwszy na majowe spotkanie w Piekarach przybył arcybiskup Karol Wojtyła. – To właśnie wtedy dowiedział się, że został nominowany na kardynała – wspomina Henryk Kachel, świecki przewodnik po Kalwarii piekarskiej. Konsekracja na kardynała w Watykanie odbyła się miesiąc później.

Odtąd, aż do wyboru na Stolicę Piotrową, kardynał Wojtyła przyjeżdżał co roku na stanową pielgrzymkę mężczyzn i wygłaszał kazania. Częstszym gościem był tylko biskup Herbert Bednorz.


Kalwaryjski przewodnik

Henryk Kachel z Poznańskiego na Śląsk trafił przypadkowo. Po wojnie wysłano go do Bytomia do batalionów pracy, tu znalazł jednak żonę i tu został. Od 50 lat mieszka w Piekarach, często bywa w bazylice i na dróżkach. Kiedy obecny proboszcz piekarskiego sanktuarium ks. Władysław Nieszporek kompletował zespół świeckich przewodników piekarskich, pan Henryk od razu się zgłosił. Przewodnik oprowadzający po dróżkach piekarskiej Kalwarii to duża pomoc dla pielgrzymek przyjeżdżających z całej Polski.

Henryk Kachel dobrze pamięta pierwszą wizytę arcybiskupa Wojtyły. Przyjechał na pielgrzymkę stanową mężczyzn po raz pierwszy, najpierw wygłosił kazanie podczas głównych uroczystości, potem na spotkaniu z młodzieżą. – Ja już za stary byłem na spotkania młodzieży, ale w głównych uroczystościach z kardynałem Wojtyłą zawsze brałem udział – wspomina pan Henryk.

Na pielgrzymki przychodzili przede wszystkim robotnicy, górnicy i hutnicy. Kazania, które miały szansę do nich trafić, nie mogły być zbyt teoretyczne. – Kardynał mówił prosto, choć nie były to łatwe tematy. O wolności człowieka, o pracy, o jej godności. Później, po pielgrzymce, podczas rozmów, wychodziło, że te kazania trafiały do ludzi. Opowiadali, jak wzruszali się podczas tych kazań – wspomina pan Henryk.

Dla ordynariusza katowickiego, bpa Herberta Bednorza pielgrzymki stanowe były okazją do przypomnienia, że każdy człowiek ma prawo do wyznawania swojej religii. Nie można mu więc przeszkadzać w świętowaniu niedzieli poprzez zmuszanie go do pracy w tym dniu. Słowa kardynała Wojtyły, wtedy profesora etyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, współgrały z wezwaniem bpa Bednorza: „niedziela Boża i nasza”.

Powszechnie uważa się za jeden z fenomenów Jana Pawła II niezwykły dar nawiązywania dialogu z tłumami wiernych. Po latach papież przyznał, że swego kontaktu z wielkimi zgromadzeniami uczył się właśnie w Piekarach.

Tylko nie w Piekarach

Już podczas pierwszej pielgrzymki do ojczyzny w 1979 r. Jan Paweł II chciał przyjechać na Śląsk. Zamiast tam, spotkał się ze Ślązakami i mieszkańcami Zagłębia na Jasnej Górze. Podarował wtedy Matce Piekarskiej swoją ozdobną stułę. Bp Bednorz odpowiedział na to, że włożą ją papieżowi, kiedy przyjedzie do Piekar.

Pielgrzymka w 1983 r. była już w innej Polsce, a jednak i wtedy spotkanie z papieżem nie mogło się odbyć w Piekarach. Nie zgodziły się władze państwowe, tłumacząc to brakiem miejsca i koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa papieżowi, co w wąskich uliczkach Piekar byłoby trudne. – Ale kilometr od sanktuarium jest Kopiec Wyzwolenia, gdzie 1,5 miliona ludzi bez problemów by się zmieściło. Nawet właściciele gruntów chcieli ich użyczyć. A jednak nie było zgody – mówi proboszcz parafii ks. Władysław Nieszporek.
Zamiast w Piekarach, spotkanie zorganizowano na lotnisku w Muchowcu. Ale było ono ściśle skojarzone z Matką Piekarską, której wizerunek po zakończeniu pielgrzymki stanowej w maju wyruszył przez parafie Górnego Śląska na katowickie lotnisko. Obraz, obok wielkiego krzyża, zajął centralne miejsce w ołtarzu.


Mokro na Muchowcu

– Czekaliśmy od rana, mimo deszczu – wspomina Henryk Kachel spotkanie na Muchowcu. Pamięta, że mimo wszechobecnej wilgoci i brodzenia po kostki w wodzie, nastrój oczekiwania był podniosły.

– Na to spotkanie w Piekarach czekałem od roku 1978. Czekałem wytrwale i z ufnością – mówił wtedy do wiernych papież. – Dziś ja, biskup Rzymu, a równocześnie syn polskiego narodu, pragnę włączyć się w modlitwę współczesnego Ślązaka, który w wizerunek Pani Piekarskiej wpatruje się jako w obraz Matki sprawiedliwości i miłości społecznej.

– To ciągle był jeszcze stan wojenny, który tak Polaków stłamsił. Te masy ludzi na Muchowcu wzbudziły we mnie przekonanie, że jeszcze możemy pokazać naszą wiarę – wspomina dzisiaj Henryk Kachel. – Mówiąc szczerze, choć rzadko mi się to zdarza, łzy popłynęły mi z oczu mimo woli. Ale widziałem, że nie tylko mnie.


Obrazy Matki Piekarskiej

Wizerunków Matki Bożej Piekarskiej było kilka. Pierwszy słynący cudami powstał w XV w. W 1680 r. odbył peregrynację do Czech, do Pragi, w której wtedy szalała zaraza. To właśnie tam został oficjalnie uznany za cudowny.
Do Piekar jednak nie powrócił. Najpierw zawędrował do Nysy, obecnie jest w Opolu, w kościele Świętego Krzyża. Wizerunek z tamtego obrazu jest skopiowany w ołtarzu w kaplicy Matki Bożej Lekarki na placu przy piekarskiej bazylice.

Wierni szybko jednak zauważyli, że to nie tyle z obrazem związane jest wstawiennictwo Matki Bożej, co z miejscem w Piekarach. Pojawił się kolejny obraz – jako swego rodzaju kopia (odwzorowano układ postaci) poprzedniego. Prawdopodobnie to właśnie tamten wizerunek jest nam dzisiaj znany jako obraz Matki Bożej Piekarskiej.

Ale rodziny z Piekar i całego Górnego Śląska, które Matkę Bożą Piekarską czczą od dawna, zachowały inny wizerunek. Stało się tak dlatego, że obraz był kilkakrotnie przemalowywany, po raz ostatni w 1925 r. Dopiero renowacja w 1965 r. doprowadziła do zdjęcia warstw zasłaniających oryginał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto