Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie chcemy myśleć, że śmierć czyha za rogiem...

Anita Czupryn
W niedzielę, 10 kwietnia, w rocznicę katastrofy smoleńskiej, Irena Łygaś, specjalistka do spraw współpracy z biurami podróży z firmy PUHIT SA, znajdzie się na pokładzie samolotu lecącego na Wschód. Co prawda, nie leci do Rosji, tylko do Estonii. Ale i tak wieść o tym, że tego właśnie dnia decyduje się na podróż samolotem, wzbudziła wśród jej współpracowników prawdziwy popłoch.

- Mówili mi: "Zmień tę datę". "Przebukuj bilet". "Będziesz sama na lotnisku Okęcie tego dnia". "Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie poleci nigdzie 10 kwietnia" - opowiada. Do Estonii leci na spotkanie z kontrahentami. Daty wylotu nikt jej nie narzucił, zaplanowała ją sama. - Dopiero gdy przyszło mi na piśmie potwierdzenie rezerwacji, pomyślałam, że 10 kwietnia brzmi znajomo.
Irena Łygaś nie wyznaje prawa serii. Nie wierzy też w to, że katastrofa smoleńska w przełomowy sposób zmieniła Polaków.

- Może na samym początku dało się odczuć szok, ale też przecież nie u wszystkich, jak to sugerowały gazety - mówi. - Pod wpływem tamtych emocji naszły mnie wówczas refleksje o nagle przeciętym życiu. O tym, że robi się plany dalekosiężne, nie myśląc, że w jednej chwili, i to wówczas, kiedy jesteśmy najmniej przygotowani, wszystko może się urwać.

Jeszcze pół roku temu prawie połowa Polaków na pytanie ankieterów z TNS OBOP, czy katastrofa smoleńska trwale zmieniła Polskę i Polaków, odpowiedziała "tak". Publicyści i socjologowie zauważali wówczas, że Polska pękła na dwie różne części, które mają dramatycznie różny stosunek do tej tragedii.

Dziś, tuż przed rocznicą katastrofy, 78 proc. badanych przez CBOS uważa, że ciągłe mówienie o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 jest nudne i irytujące. A jeszcze więcej, bo 87 proc., twierdzi, że katastrofa smoleńska jest używana głównie do walki politycznej. Ponad połowa Polaków nie odczuwa potrzeby uczczenia 10 kwietnia i nie będzie obchodzić tej rocznicy. - Przez ten rok ani Polska się nie zmieniła, ani tym bardziej Polacy - mówi prof. Marcin Król, filozof i historyk idei. I dodaje, że tak samo nie zmieniła nas śmierć Józefa Piłsudskiego ani śmierć papieża Polaka. - Byłoby dziwne, gdybyśmy teraz mieli się zmienić. Jedyne, co się zmieniło, to typ politycznego dyskursu. Katastrofa smoleńska wykorzystywana jest w życiu politycznym - uważa filozof. Jego zdanie nie jest zresztą odosobnione. Podobnie widzą to socjologowie, psychologowie i sami politycy. W zmianę naszej mentalności nie wierzy socjolog prof. Paweł Śpiewak, który uważa, że początkowy szok spowodował pojednanie, ale to przeżycie, choć intensywne, nie było jednak długie. Gromadzące się przed Pałacem Prezydenckim tłumy na krótko były przykładem pięknego zrywu solidarności w żałobie. I choć tragedia prezydenckiego samolotu zmieniła kalendarz wyborczy, to czy gdyby nie było katastrofy, wygrałby Lech Kaczyński? Wątpliwe - przekonują eksperci.

Wielka jedność Polaków we wspólnym przeżywaniu bólu i żałoby posypała się bardzo szybko, kiedy okazało się, że Lech Kaczyński wraz z małżonką spoczną na Wawelu. Polacy zaczęli się dzielić na tych, którzy uważają, że prezydent powinien być pochowany na Wawelu, i tych, którzy byli temu przeciwni. Kolejnym powodem podziałów był krzyż pod Pałacem Prezydenckim.

- Wcześniejsze podziały pogłębiły się od czasu 10 kwietnia 2010, a katastrofa dodała do nich silną dawkę emocji - mówi dr Jarosław Flis, polityczny komentator. Jego zdaniem u wszystkich, którzy już przed 10 kwietnia żyli w poczuciu niezadowolenia, frustracji, sprzeciwu wobec głównego nurtu dominujących sił w życiu społecznym, to poczucie krzywdy katastrofa pogłębiła. I sposób postrzegania przez nich rzeczywistości wcale nie złagodniał. - Bieguny polskiej sceny politycznej z czasów 2005-2007 jeszcze bardziej oddaliły się od siebie - mówi.

Panuje za to, i to po obu stronach, utwierdzanie się we własnych przekonaniach. Każda ze stron jest przekonana, że wina za katastrofę leży po drugiej stronie. Czy w takiej sytuacji debata na temat katastrofy jest możliwa? Katastrofa niczego nas nie nauczyła. Psychologowie są zdania, że taka właśnie jest ludzka natura: zapominamy. Widząc wypadek na drodze, zdarza nam się zdejmować nogę z gazu. Jednak na drugi dzień znów pędzimy, przekraczając dozwoloną szybkość. Zapominamy, że śmierć czyha tuż za rogiem.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto