Podczas niedawnego otwarcia zmodernizowanego toru motocrossowego w Boguszowicach niektórzy cieszynianie przecierali oczy ze zdumienia, widząc burmistrza śmigającego terenowym motocyklem. Okazuje się, że to niejedyna namiętność Mieczysława Szczurka. Jego pasją są również góry. - Dziś nie marzę już jednak o zdobywaniu szczytów. Zazwyczaj myślę, że dobrze byłoby mieć wolny weekend i móc go spędzić w górach, obojętnie jakich - mówi burmistrz.
Przygoda Szczurka z górami zaczęła się w dzieciństwie, gdy rodzice zabierali go w Beskidy.
- Tamte pierwsze wycieczki skutecznie zaszczepiły we mnie tę pasję. Niestety, dzisiaj nie mam na nią tle czasu, ile bym chciał, a i kondycja już nie taka jak dawniej - żartuje.
Nie wszyscy wiedzą, że Szczurek jest także zapalonym narciarzem. Przyznaje jednak, że wybiera raczej łagodne stoki. - Po prostu nie jeżdżę wyczynowo, a rekreacyjnie. Dlatego podoba mi się na Zagroniu w Istebnej, a także na kilku stokach w Słowacji - zdradza.
Wspomina przy tym, że w odróżnieniu od większości cieszynian pierwszych narciarskich kroków nie stawiał na Cieś-larówce. - Wychowałem się na Bobrku, dlatego jeździłem na tamtych wzgórzach. Pamiętam moje pierwsze drewniane narty z linkowymi zapięciami. Chodziliśmy do "Piekiełek". To były czasy, gdy nie działały żadne wyciągi i po zjeździe trzeba było podchodzić w górę - śmieje się.
Po skończeniu szkoły średniej Szczurek wyjechał na studia do Krakowa i jego kontakt z nartami urwał się. Pod Wawelem spędził 15 lat. Ukończył Akademię Górniczo-Hutniczą. Pracował też na tej uczelni jako asystent. - Moja specjalność to ekonomika i organizacja produkcji górniczej. Z jednej strony jestem więc specjalistą od górnictwa, z drugiej od ekonomii - tłumaczy.
Zdradza jednak, że w ciągu lat spędzonych w Krakowie stale ciągnęło go do Cieszyna. - Dzisiaj czasami jeżdżę do Krakowa, gdy znajomi chcą, by pokazać im ciekawe miejsca. Kraków jest niewątpliwie piękny, ale dla mnie trochę męczący. Cieszynianie, którzy narzekają na duży ruch samochodowy nad Olzą, powinni wybrać się pod Wawel. Tam znalezienie miejsca do zaparkowania bardzo często graniczy z cudem - mówi.
Po powrocie nad Olzę Szczurek wygrał konkurs na dyrektora Miejskiego Domu Pomocy Społecznej. Szybko dał się jednak porwać polityce. W poprzedniej kadencji był wicestarostą cieszyńskim, a przed dwoma laty wygrał wybory na burmistrza Cieszyna. - Moje hasło wyborcze brzmiało "Bliżej ludzi" i jak się okazuje, burmistrz jest rzeczywiście bardzo blisko ludzkich problemów - mówi. Dodaje też, że kierowanie magistratem to bardzo absorbujące zajęcie. - Dni, kiedy kończyłem pracę o godz. 16. w ciągu ostatnich dwóch lat mógłbym policzyć na palcach jednej ręki - nie ukrywa.
Nieliczne wolne chwile Szczurek spędza we własnym ogrodzie. - W Cieszynie jest mnóstwo pięknych zaułków, ale ja lubię kontakt z przyrodą. Lubię spacery w stro-nę Zamarsk, a moim magicznym miejscem jest Bobrek, gdzie się wychowałem - przyznaje i dodaje, że długie jesienno-zimowe wieczory spędza przy książkach i muzyce. - Lubię czytać Carlosa Zafona, chętnie sięgam po książki Mariusza Szczygła, a ostatnio, z ciekawości, sięgnąłem po lekturę o trochę przekornym tytule "Nocny burmistrz" Kate Griffin. Traktuje ona o dziwnych rzeczach dziejących się w Londynie.
W wolnych chwilach burmistrz nie zapomina też wypadach w góry. Jeździ do Szczyrku, Istebnej, bywa w Małej Fatrze na Słowacji. - Od kilku lat nie byłem za to w Tatrach i bardzo tego żałuję - przyznaje i zdradza, że najwyższą górą, jaką do tej pory zdobył, jest Tatrzańska Łomnica. - Tyle że na jej szczyt nie da się wejść, ponieważ ostatni odcinek trzeba pokonać kolejką linową - śmieje się.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?