Ulice, przejścia graniczne i targowiska w Cieszynie opanowali Czesi oraz Słowacy. Nad Olzą trwa właśnie przedświąteczna gorączka zakupów. - To apogeum! - wzdycha strażnik graniczny, który sprawdza dokumenty na jednym z mostów. - A nam moc lidi ne vadi - można usłyszeć pomiędzy straganami.
Jedni przyjeżdżają wygodnie - samochodami. Większość jednak tłoczy się w autobusach i pociągach, którymi dojeżdżają nad Olzę nawet z Pragi i Bratysławy. Potem spacer w sznurze z rodakami na jedno z kilku cieszyńskich targowisk, zakupy w ścisku, porównywalnym do tego, panującego w nowojorskim metrze, i powrót. Ci, którzy muszą sami dotrzeć na granicę, godzą się jeszcze z jazdą zatłoczonym autobusem komunikacji miejskiej, a potem kolejką na przejściu.
Ale naszym południowym sąsiadom tłok raczej nie przeszkadza. - To frajda przyjechać na zakupy do Cieszyna. Nasza przedświąteczna tradycja. A ścisk? Co z tego! A w hipermarketach to może panuje o tej porze luz? - uśmiecha się Vlasta Valenta ze Zlinu oddalonego od Cieszyna o 120 km! Żeby w sobotę przyjechać na zakupy nad Olzę, musiała wyruszyć z domu o 4.30! - Targowiska są zazwyczaj czynne do godz. 13 i bałam się, że nie zdążę z zakupami - wyjaśnia. Wyrobiła się. Stoi obładowana, ale szczęśliwa ze stolikami z wikliny, ma też ze dwie plastikowe łopaty do odśnieżania i pościel antyalergiczną made in China. - Idę jeszcze na spożywkę - rzuca i żegna się.
Kupujących z Polski praktycznie brak, więc na targowiskach obowiązują język czeski i korona. Świetnie schodzą sztuczne choinki, wiklina, wózki dziecięce, karnisze, koce, pościel, kurtki, buty, brykiet oraz artykuły spożywcze, głównie chrupki kukurydziane, mięso i wędliny. Wszystkie towary są średnio o 20-40 proc. tańsze niż w Czechach.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?