Majówka w czasie lockdownu. Do 3 maja zamknięte pozostaną hotele i pensjonaty. Nie ma co liczyć na dłuższe wyjazdy

W góry, nad morze, nad jezioro lub do miasta. Musimy zapomnieć o weekendowym wyjeździe w trakcie tegorocznej majówki. Hotele pozostają nieczynne do 3 maja. Rząd nie zdecydował się poluzować większości obostrzeń. Co więcej, minister zdrowia Adam Niedzielski, nie pozostawił żadnych wątpliwości w sprawie majówki. Nie mamy co liczyć na weekendowy wyjazd w maju.

- Apogeum trzeciej fali, jeśli chodzi o liczbę zachorowań, mieliśmy w zeszłych tygodniach. Teraz ta fala przetacza się przez szpitale. Dopiero dzisiaj jest pierwszy dzień, gdy mamy mniejszą liczbę hospitalizowanych osób - mówił w środę, 14 kwietnia, w trakcie konferencji prasowej Adam Niesielski, minister zdrowia.

Po środowym posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego pod przewodnictwem premiera Mateusza Morawieckiego podjęto decyzje w sprawie przedłużenia obostrzeń. Pod uwagę wzięto przede wszystkim obłożenie szpitali. W Polsce obecnie obłożenie łóżek covidowych jest na poziomie ok. 75 proc. Zajętość respiratorów przez pacjentów z COVID-19 to wynosi ponad 78 proc. Rzad zdecydował o przedłużeniu - o kolejny tydzień - obowiązujących w kraju restrykcji. Wiadomo też, że nie będzie majówki.

-Restrykcje będą obowiązywały do kolejnej niedzieli - do 25 kwietnia. Do 3 maja włącznie zamknięte zostaną także hotele i pensjonaty - przekazał Adam Niesielski, minister zdrowia.

Hotele i obiekty noclegowe pozostają zamknięte do 3 maja włącznie. Wyjątkiem są m. in. hotele robotnicze, a także noclegi świadczone w ramach niektórych podróży służbowych np. medyków, kierowców wykonujących transport drogowy czy żołnierzy. Kto jeszcze będzie mógł pojechać do hotelu? Dokładny katalog wyjątków wraz z wymaganym potwierdzeniem odbywania podróży służbowej znajdzie się w rozporządzeniu.

- Zima była stracona, teraz także majówka. To katastrofa dla właścicieli hoteli. Biznes prowadzę od przeszła 20 lat, a teraz zastanawiam się czy tego wszystkiego nie sprzedać – mówi Piotr Polok, właściciel rezydencji Wisła Mountain SPA w Wiśle.

- Moje miesięczne opłaty wynoszą około 40 tysięcy złotych. Trzeba opłacić wszystkie rachunki, gaz media, wodę, podatki. Po pół roku pandemii musiałem zwolnić też pracowników. A pomoc? Była – jednorazowa z urzędu pracy - w wysokości 5 tysięcy złotych. To przecież nic. Nie wiem czy jest jakaś nadzieja na poprawę, coraz więcej słyszy się, ile już biznesów zbankrutowało – dodaje Piotr Polok z rezydencji Wisła Mountain SPA w Wiśle.

Jak dodaje właściciel rezydencji w Wiśle – jedyne rozwiązanie, które może pomóc przedsiębiorcom – to otwarcie branży hotelarskiej. W hotelach przestrzegany jest reżim sanitarny. Goście są przecież w osobnych pokojach. Można też zorganizować tak pracę stołówki, by goście chodzili na śniadania czy obiady o różnych godzinach, by nie grupowali się w tym samym czasie w jednym miejscu.

Piotr Polok zauważa także, że nie ma żadnej pomocy z rządu czy dopłat dla pracowników, którzy w branży hotelarskiej czy gastronomicznej często są zatrudniani na umowę zlecenie, a wynika to z sezonowości branży np. zwiększonego ruchu w okresie wakacyjnym. Przedsiębiorcy z powodu pandemii liczą tylko straty, wielu już nie ma nadziei na uratowanie swojego biznesu.