Ale jak przychodzi popiątek - nazywany z angielska weekendem - to kto ma coś do jechania od Gliwic do Dąbrowy Górniczej, pędzi do Ustronia, Wisły, Brennej, Istebnej itd. I jakoś wtenczas dziwnie sobie wszyscy o moim kochanym Śląsku Cieszyńskim przypominają i zatruwają nam powietrze. Ale jak trzeba coś napisać, to nikogo nie ma. Bo ta słynna floperka, strzylok, pukowka to po cieszyńsku nazywo się szpuńtówka. I proszę, Pani Tereso Semik, ta sama zabawka ma 4 (słownie cztery), a nie trzy nazwy!!!
Jestem miłośnikiem gwary cieszyńskiej i wydaje mi się, że znam ją perfekcyjnie. Bo jak byłem dzieckiem, nauczyła mnie jej moja kochana stareczka, która urodziła się jeszcze w XIX w. A tzw. muttersprache pamięta się do końca życia.
Więc jeżeli jeszcze raz kiedyś będzie Pani pisała o Śląsku, to proszę pamiętać także o Cieszynie. Będzie mi bardzo miło i myślę, że nie tylko mnie. Tóż majóm sie dobrze Paniczko i nie zapominjóm o cieszyniokach. A jakbyście se chcieli sy mnóm porzóndzić po naszymu to zazwóncie do mie tel.: [tu autor podaje naszej dziennikarce dwa numery telefonów, których nie możemy zdradzić - przyp. red.)
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?