Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kelnerzy biegali ulicami Wisły [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Lukasz Klimaniec
Kelnerzy zanim ruszyli do walki o główną nagrodę wzięli udział w tzw. starcie honorowym
Kelnerzy zanim ruszyli do walki o główną nagrodę wzięli udział w tzw. starcie honorowym Łukasz Klimaniec
W nienagannych kelnerskich uniformach z butelką i szklankami wody na tacy kelnerzy musieli pokonać 2-kilometrową trasę. Na najlepszego czekał tysiąc złotych i markowy zegarek.


Po raz trzeci w Wiśle zostały rozegrane zawody zręcznościowe pracowników gastronomii, których historia sięga 1938 roku. Wtedy odbyła się pierwsza edycja w której wzięło udział ponad stu kelnerów z całego kraju. Rozegranie kolejnej uniemożliwił wybuch wojny.

Ale od ubiegłego roku bieg kelnerów w Wiśle znów skupia uwagę publiczności za sprawą Stowarzyszenia Przyjaciół Miasta Wisły Imko Wisełka, które reaktywowało zawody.
W sobotę w trzeciej edycji kelnerskich zmagań wzięli udział profesjonaliści oraz uczniowie i absolwenci szkół gastronomicznych. Zawodnicy mieli do pokonania trasę ulicami miasta – panie biegły 1 kilometr, panowie 2 kilometry.

- Zmodyfikowaliśmy nieco trasę, aby ją uatrakcyjnić i zaskoczyć nieco zawodników, ale dystans jest ten sam - przyznał Paweł Brągiel,szef Imko Wisełka.


Michał Kalisz z Gliwic, który podobnie jak przed rokiem pojawił się na starcie przyznał, że z pierwszego biegu można było wyciągnąć pewne wnioski, które mogą okazać się bardzo pomocne.
- Nauczyłem się, jak się zachować, gdy podczas biegu woda faluje w szklance i wylewa się. Wtedy najlepiej obniżyć tacę i balansować – przyznał. W tym roku kelnerzy nieśli napoje i szklanki na tacach, które miały bandy. Wielu narzekało, że plastikowe tace są śliskie i trudno utrzymać na nich plastikową butelkę. A bandy niewiele pomagają.


- Na co dzień w zawodzie używamy płaskich tac z lekko chropowatą powierzchnią. No i butelki są szklane – przyznawali kelnerzy. 
- Na początku jest jeszcze spokojnie, ale po jakimś czasie biegu zaczyna boleć ręka i wszystko zsuwa się na jedną stronę – nie ukrywała Justyna Byrtek z Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Wiśle.
Każdy z zawodników po ukończonym biegu musiał stawić się przed komisją, która sprawdzała, ile napoju zostało w szklance. Trzech najlepszych przechodziło do finału, w którym czekały zawody zręcznościowe – m.in. slalom oraz składanie serwetek na czas.


Z wszystkimi konkurencjami – biegiem i zawodami zręcznościowymi – najlepiej poradziła sobie Justyna Jochacy z Istebnej. Drugie miejsce zajął Krzysztof Dudka, a trzecie Michał Kalisz.
Zwyciężczyni otrzymała tysiąc złotych oraz zegarem firmy Doxa, tej samej, która fundowała go w 1938 roku.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto