Kiedy ponad pięćdziesiąt lat temu po raz pierwszy zobaczył go szwedzki profesor Enar Anderson, zdjął kapelusz, położył się na trawie i długo wpatrywał się w szumiące nad głowami wierzchołki drzew. W ten sposób podziwiał wielkość i majestat istebniańskiego świerka. Właśnie dzięki Andersonowi wieść o nadzwyczajności świerka z naszych gór rozniosła się po świecie. Dziś jego imię nosi okaz mierzący ponad 53 metry i mający 11 metrów sześciennych masy. To nie jest wyjątek w lasach w okolicach Wisły. - Takie dorodne tu rosną drzewa - mówi Witold Szozda, nadleśniczy z Wisły.
Może je zobaczyć każdy. Wystarczy przejść się ścieżką przyrodniczo-edukacyjną "Olza".
Olza, nad którą prowadzi ścieżka, odkrywa nie tylko budowę geologiczną gór, ale i pokazuje, jak trudno roślinom utrzymać się w tym terenie. Warstwa gleby jest bardzo płytka. Rośliny muszą więc mieć bardzo silne systemy korzeniowe, żeby przetrwać. Niestety świerki, choć są wysokie i potężne, korzenie zapuszczają płytko. Dlatego też wichury potrafią spowodować spustoszenia na wielkich obszarach lasu.
Leśnicy od lat realizują więc "Program dla Beskidów", który zakłada gruntowne przebudowanie drzewostanów - zastąpienie świerków innymi nasadzeniami, przede wszystkim naturalnymi dla tych terenów jodłą i bukiem. Sadzonki pochodzą m.in. ze szkółki leśnej Wyrchczadeczka - którą też można zobaczyć przy okazji wypadu w Beskidy. Tam też można oglądać głuszce.
Hodowla głuszca w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe w Istebnej Wyrchczadeczce to unikat na skalę europejską. - Niegdyś ten piękny ptak był ozdobą naszych lasów - mówi Zenon Rzońca, twórca programu sztucznej hodowli głuszca i z-ca nadleśniczego w Wiśle. - Niestety, do niedawna polskie głuszce można było policzyć na palcach jednej ręki. Dlatego przygotowaliśmy specjalny program, w którym założyliśmy, że nie tylko wyhodujemy te piękne ptaki, ale i pomożemy im zaaklimatyzować się w naturalnym środowisku.
Nadleśnictwo otrzymało na ten cel wsparcie z funduszy ekologicznych. W Istebnej Wyrchczadeczce powstała woliera "do hodowli głuszców w nienaturalnych warunkach". Trafiły do niej ptaki z Białorusi. %07- Właściwie wszystkiego o hodowli głuszca musieliśmy się uczyć sami, ale rezultaty przeszły nasze oczekiwania - mówi Rzońca.
Stado szybko się powiększało. Powstała druga woliera, gdzie zamieszkały ptaki wyhodowane już w Istebnej. Nowa woliera jest... skomputeryzowana i zautomatyzowana. - Cały czas możemy podglądać ptaki za pomocą kamer - mówi Rzońca. - Czasem czuję się jak "wielki brat", ale to jedyna metoda nadzorowania ptaków, bo nie można wchodzić do woliery, ingerować bezpośrednio w ich życie.
Turyści, którzy chcą podglądać głuszce, nie mogą się do nich zbliżyć. - Mamy jednak specjalną wolierę z weneckim lustrem, przez które każdy może obejrzeć ptaki - wyjaśnia Rzońca.
Głuszec to skryty ptak, szukający w lasach spokoju i ciszy. Unika człowieka. Kiedy więc ludzie zaczęli wielką eksploatację drewna, głuszec zaczął się wycofywać. Nie lubi jednak długich wędrówek i zmiany żerowiska. Dlatego z czasem po prostu zaczęło mu brakować miejsca do życia. Głuszca przetrzebili też myśliwi.
Dziś głuszce żyjące w naszych lasach to przede wszystkim ptaki wyhodowane w Istebnej i systematycznie wypuszczane na wolność - w swe naturalne środowisko.
- Ptaki z naszej hodowli "wylatują" też w świat - podkreśla Zenon Rzońca. - Są już w lasach na Litwie, Ukrainie.
Świetnie się tam czują, szybko rosną. Jednak prawdziwy sukces jest wtedy, gdy głuszce zaczynają się w naturalnych warunkach rozmnażać. - U nas w Beskidach widzieliśmy już 4 samice z młodymi - cieszą się leśnicy.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?