MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz Pszczółka w rekordowym tempie zdobył Koronę Polskich Gór

Wojciech Trzcionka
Finał był na Ślęży. Cieszyniak zabrał ze sobą szampana i na szczycie wystrzelił z korka.
Finał był na Ślęży. Cieszyniak zabrał ze sobą szampana i na szczycie wystrzelił z korka.
W 16 dni zaliczył 28 szczytów. — Bywało, że jednego dnia wychodziłem na trzy — opowiada zdobywca. Po górach chodzi od lat. Obok fotografii to największe hobby 22-letniego Dariusza Pszczółki.

W 16 dni zaliczył 28 szczytów. — Bywało, że jednego dnia wychodziłem na trzy — opowiada zdobywca.
Po górach chodzi od lat. Obok fotografii to największe hobby 22-letniego Dariusza Pszczółki. Pewnego dnia z kolegą ze studiów wymyślił, żeby zdobyć Koronę Polskich Gór — najwyższe szczyty wszystkich pasm od Łysicy (612 m npm) w Górach Świętokrzyskich po Rysy (2499 m) w Tatrach. — Po prostu chcieliśmy na własne oczy zobaczyć najpiękniejsze zakątki — podkreśla.

Darek chciał jednak dokonać czegoś niezwykłego. Postanowił, że 28 szczytów zaliczy w ciągu zaledwie 16 dni. Kolega nie mógł mu towarzyszyć, więc o pomoc poprosił tatę. Potrzebował, żeby ktoś woził go samochodem po całej południowej Polsce. — Autobusem i w miesiąc bym się nie wyrobił — mówi absolwent Wyższej Szkoły Biznesu i Informatyki w Bielsku-Białej.

Pierwszego dnia Pszczółka wybrał się na Lubomir (912 m) leżący w masywie Beskidu Makowskiego i na Mogielnicę (1173) w Beskidzie Wyspowym. Drugiego dnia zaliczył Turbacz (1310 m) w Gorcach. — To miała być rozgrzewka przed wyprawą na Rysy. Szczyt zdobyłem w sześć godzin. Potem już było z górki — uśmiecha się Darek.

Był w m.in. Górach Wałbrzyskich, Stołowych, Izerskich, Sowich, Beskidach, Bieszczadach, Karkonoszach. Kalendarz miał bardzo napięty i musiał się spieszyć. W niektóre dni cieszyniak wyruszał o bladym świcie i wracał do obozu już po zmierzchu. Bywało, że w kilkanaście godzin zdobywał po trzy szczyty. Zawsze jednak znalazł czas, żeby fotografować piękne widoki. Niestety, na 16 dni tylko cztery były słoneczne.

W ostatnim dniu szalonej wyprawy zdobył Skopiec (724 m) w Górach Kaczawskich i Ślężę (718 m) w Masywie Ślęży. — Góry dały mi nieźle popalić, ale udało się — cieszy się 22-latek, który w ciągu 16 dni nie tylko sporo się nachodził, ale też najeździł. Na liczniku samochodu taty przybyły 4 tys. kilometrów.

— Po co mi to było? Chciałem się sprawdzić, mieć satysfakcję ze zdobycia tych wszystkich szczytów. Poza tym chciałem zobaczyć piękne polskie góry. No i chyba ustanowiłem rekord. Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś zdobył 28 szczytów w ponad dwa tygodnie — mówi cieszyniak. Swój wyczyn zgłosił już do Księgi Rekordów Guinnessa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto