Las sztucznych choinek znika codziennie za południową granicą. Czesi na potęgę wykupują drzewka na cieszyńskich targowiskach. - Co się pan dziwisz! U was są o połowę tańsze niż u nas - mówi Dorota Havl%EDkov%E1 z Czeskiego Cieszyna.
Damian Małysz od 8 lat handluje na targowisku miejskim. Sztuczne choinki sprzedaje czwarty sezon i mówi, że jeszcze nigdy nie było na ni takiego popytu jak teraz. - Co oni z nimi robią? Przecież to mały naród. Już chyba w każdym domu mają po kilka - uśmiecha się 30-latek.
Na samym targowisku miejskim jest siedem stoisk ze stromkami - jak o choinkach mówia Czesi. Handel kwitnie też na prywatnych bazarach i w sklepach z ozdobami. Na niektórych stoiskach sprzedaje się nawet do 80 drzewek dziennie i to już od Wszystkich Świętych. Bywa, że jedna rodzina zabiera ze sobą po kilka sztuk, bo wcześniej zebrali zamówienia od znajomych i przyjaciół. Są też i tacy, którzy kupują polskie choinki, aby potem handlować nimi w Hawierzowie, Ostrawie, czy Ołomuńcu.
Czechom opłaca przyjeżdżać się po polskie drzewka nawet z Pragi, bo są one dużo tańsze niż choinki w czeskich hipermarketach. Ceny wahają się od 300 do 800 koron (42-112 zł) za sztukę - wszystko zależy od wielkości drzewka. Przy okazji sąsiedzi kupują też lampki i ozdoby.
Skąd taka miłość u Czechów do sztucznych choinek? - Oni mają swoje mody. Jak u nich ktoś coś zacznie kupować, to potem wszyscy Czesi chcą to mieć. Tak było kiedyś z drzwiami harmonijkowymi, a potem z wyrobami z wikliny, i tak jest teraz z choinkami - tłumaczy fenomen Damian Małysz.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?