- Można dyskutować, czy decyzja o ogłoszeniu stanu zagrożenia była dobra czy zła, ale na pewno była potrzebna. Całą noc pracowały wirniki, pracowały pługi i udało się poszerzyć większość najważniejszych dróg. Ruch dzisiaj płynie spokojnie, policja od samego rana pomaga kierowcom w sprawnej komunikacji - mówi Antoni Byrdy, burmistrz Szczyrku.
Wczoraj po godzinie 15, kiedy sytuacja w mieście wyglądała już fatalnie, burmistrz zdecydował się na ogłoszenie stanu zagrożenia. Wynikało to m.in. z zupełnego zablokowania jednego pasa ruchu przy największym ośrodku narciarskim w Szczyrku.
- Źródłem zakorkowania ruchu drogi wojewódzkiej jest nieodpowiedzialna postawa osób, które zostawiły samochody w pasie drogowym w pobliżu gondoli - podały władze Szczyrku w oficjalnym komunikacie.
Jak tłumaczy burmistrz Byrdy, Trzech Króli to od lat dzień, w którym do Szczyrku przyjeżdża najwięcej turystów, zatem także dzisiaj trzeba spodziewać się dużych utrudnień. Udało się jednak poszerzyć większość dróg, zarówno drogę wojewódzką z Buczkowic do Szczyrku, jak i łączącą Szczyrk z Wisłą Przełęcz Salmopolską. W niedzielę do Szczyrku znów jedzie tysiące narciarzy, więc korki na drogach wjazdowych i tak się tworzą. Najgorzej jest na drodze z Bielska-Białej, przez Buczkowice do Szczyrku - tam trzeba postać w kilkukilometrowym korku.
- Ciągle trudne są ulice Olimpijska i Górska, tych dwóch nie udało się jeszcze poszerzyć, ale tam dwa samochody się miną, trzeba tylko jechać ostrożnie - mówi Byrdy.
W niedzielę rano znowu pojawiły się obfite opady śniegu, ale jak zapewnia burmistrz, wszystkie służby pracują cały czas.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?