MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Małysz czwarty w 50. Turnieju Czterech Skoczni

WOJCIECH TRZCIONKA
Czwarte miejsce Adama Małysza w jubileuszowym Turnieju Czterech Skoczni było prawdziwym zaskoczeniem dla kibiców. Wszyscy liczyli, że w ostatnich dwóch konkursach na skoczniach w Innsbrucku i Bischofshofen wiślanin ...

Czwarte miejsce Adama Małysza w jubileuszowym Turnieju Czterech Skoczni było prawdziwym zaskoczeniem dla kibiców. Wszyscy liczyli, że w ostatnich dwóch konkursach na skoczniach w Innsbrucku i Bischofshofen wiślanin przeskoczy fantastycznie spisującego się Niemca Svena Hannawalda.

Jednak nie. W Innsbruckiu Małysz był drugi, skacząc na 124 i 123,5 m, a w Bischofshofen dopiero dziewiąty - dwa razy 122,5 m. Niemiec wygrał wszystkie cztery konkursy i cały turniej.

Jako, że podczas 50. TCS nie robiono testów antydopingowych, natychmiast pojawiły się pogłoski, że zwycięzca imprezy mógł być na dopingu. Trener Polaków, Apoloniusz Tajner nie chciał komentować tych rewelacji. - Oprócz tego, że Niemiec kapitalnie skakał, nic więcej nie mogę powiedzieć. Skakał perfekcyjnie. Podziwiam go za to - powiedział nam Tajner. Dodał, że na wynik Małysza trzeba patrzeć w kategorii sukcesu. - Chociaż może żal tego drugiego miejsca, które Adam mógł utrzymać. Hannawald był poza zasięgiem. Wiem, że w stosunku do oczekiwań dla wielu czwarte miejsce Małysza to porażka. Ale nie dla mnie. To sukces osiągnięty przy słabszej dyspozycji. Czwarte miejsce Adama to zimny prysznic dla tych, którym wygrywanie Małysza wydawało się już nudne. Spotykając ludzi, słyszałem takie żartobliwe opinie. Podczas TCS okazało się jednak, że to wygrywanie nie jest nudne. Adam przyzwyczaił, że jest tak dobry, że potrafi wygrywać prawie na każdej skoczni, w każdych warunkach, tymczasem drobna niedyspozycja spowodowała, że inni okazali się lepsi.

Zdaniem szkoleniowca, Małysz popełniał na TCS drobne błędy techniczne, które szybko da się wyeliminować. Chodzi o błędy występujące na progu skoczni podczas odbicia, których na turnieju nie dało się poprawić. - W warunkach bojowych, gdy zawodnik zmaga się ze stresem i napięciem, bardzo trudno jest cokolwiek poprawiać. Adam się starał, stąd każdy jego skok był trochę inny: raz lepszy, raz gorszy - mówił "Dziennikowi" Tajner.

Małysz i Tajner wrócili do Wisły w nocy z niedzieli na poniedziałek, zaraz po ostatnim konkursie w Austrii. Przez trzy dni trenowali, a w czwartek odlecieli na kolejny konkurs Pucharu Świata do Willingen. Hannawald będzie tam z pewnością chciał odrobić punkty do lidera PŚ. Adam Małysz prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu z 1024 pkt. Niemiec ma 799 pkt.

- Z punktu widzenia trenera mogę powiedzieć, że nie mam pojęcia, skąd się ta zwyżka wzięła u Hannawalda. Jestem ciekaw, co Niemcy zrobili, jaki zastosowali trening, żeby tak potężnie obudzić tego zawodnika i wyciągnąć na tak wysoki poziom. Coś udało im się jakimś treningiem poprawić, bo pozostali Niemcy też skakali dobrze - uważa Tajner.
We wtorek Polski Komitet Olimpijski ogłosił, że na igrzyska w Salt Lake City oprócz Małysza z powiatu cieszyńskiego pojedzie jeszcze Tomisław Tajner.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto