Urlopy władz o zbliżająca się kampania wyborcza

Urlopy władz
Włodarze miast i gmin to niezwykle zapracowani ludzie. Często do dyspozycji różnych służb muszą być niemalże 24 godziny na dobę. Trwa rok wyborczy i zobowiązań mieć będą jeszcze więcej. W wielu miejscach kampania wyborcza powoli się zaczyna, największe jej nasilenie nastąpi zaraz po wakacjach. Część urzędujących obecnie wójtów i burmistrzów podda się ocenie wyborców i będzie ubiegać się o kolejną kadencję. Jak wygląda ich sytuacja urlopowa?

Najwięcej urlopu do wybrania ma burmistrz Wisły. Jan Poloczek do wykorzystania ma 41 dni (15 dni urlopu zaległego i 26 dni urlopu bieżącego). Tylko kilka dni mniej ma Janina Żagan. Burmistrz Skoczowa ma 35 dni (9 dni zaległego urlopu i 26 dni bieżącego). Zapewnia jednak, że zaległy urlop wykorzysta zgodnie z wytycznymi ustawodawcy, czyli do końca września. Z kolei Mieczysław Szczurek w 2013 roku wykorzystał cały przysługujący mu urlop, obecnie dysponuje 26 dniami w ramach urlopu bieżącego. Patrząc na wynik prezydenta Bielska-Białej, Jacka Krywulta, który do wybrania ma 82 dni (w tym 56 dni zaległego urlopu), z naszymi burmistrzami nie jest tak źle.

- Temat wykorzystania zaległych urlopów powinna kontrolować Państwowa Inspekcja Pracy. To kwestia pewnego standardu - zauważa dr Robert Ratajczyk, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Urlopy władz to ważny temat w kontekście bliżającej się kampanii wyborczej. Zdaniem politologa wykorzystanie urlopu do prowadzenia kampanii wyborczej to kwestia etyki. Powinno się te działania prowadzić w ramach urlopu. Dyskusyjne jest m.in. korzystanie w tym czasie z telefonu czy samochodu służbowego. Spotkania wyborcze powinny odbywać się w czasie wolnym.

- Pytanie jak traktować otwarcie nowej drogi przez burmistrza, czy w okresie wyborczym: to jeszcze praca czy już kampania? - zastanawia się politolog.

Zwraca także uwagę, że korzystanie z urlopu to kwestia higieny zdrowia psychicznego. Wypoczynek jest ważny, bo pełnienie funkcji publicznej wiąże się z dużym stresem.

Za niewykorzystane urlopy władz, które nie rozpoczną kolejnej kadencji pracy w samorządzie, wiążą się z wydatkami z budżetu miasta, gminy bądź powiatu. Zaległy urlop będzie trzeba spieniężyć.