18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szok i niedowierzanie, potem gorycz, łzy i zaduma

KLM, LRK, JAK
Anna Walica, tak jak wielu  mieszkańców Cieszyna, zapaliła znicz na Rynku i oddała hołd tragicznie zmarłym
Anna Walica, tak jak wielu mieszkańców Cieszyna, zapaliła znicz na Rynku i oddała hołd tragicznie zmarłym Fot. Łukasz Klimaniec
Sobotnia katastrofa samolotu prezydenckiego wstrząsnęła wszystkimi Polakami. Tragiczną śmierć Prezydenta RP , jego małżonki, parlamentarzystów i innych najważniejszych w państwie ludzi przeżywają mieszkańcy Podbeskidzia i Śląska Cieszyńskiego. Modlą się za nich, wywieszają biało-czerwone flagi z kirem, składają kwiaty, zapalają znicze i wpisują się do ksiąg kondolencyjnych

Ks. Jan Byrt, proboszcz parafii ewangelickiej w Szczyrku Salmopolu z ks. Adamem Pilchem z Wisły znał się od studiów. On właśnie kończył Chrześcijańską Akademię Teologiczną, a ks. Adam zaczynał.

- Był przesympatycznym człowiekiem. Prawdziwym góralem, który jednak świetnie zakorzenił się w dolinach. W stolicy spisywał się bardzo dobrze. Ale za górami tęsknił. Góral tak przecież ma, że jak jest z dala od wierchów, to sercem rwie się do nich z całych sił - wspomina ks. Jan. Dodaje, że ks. Adam był zawsze życzliwy i szczery. Gdy trzeba było pomóc, nigdy nie odmawiał. Kiedy studenci mieli kłopot ze znalezieniem mieszkania, zaproponował im dach na parafii przy ul. Puławskiej. Szanowali go i młodzi i sędziwi kombatanci, z którymi z racji obowiązków w Ewangelickim Duszpasterstwie Wojskowym często się spotykał. - Miał jeszcze tak wiele do zrobienia - mówi pastor ze Szczyrku.

Ks. Byrt w ostatnich latach poznał się też z ks. Romanem Indrzejczykiem, kapelanem Prezydenta RP, który zginął w katastrofie. Ks. Indrzejczyk przyjechał do Szczyrku w 2008 roku, gdzie podczas nabożeństwa na Kotarzu przekazał ks. Byrtowi kielich komunijny, dar od prezydenta.

W Skoczowie trudno znaleźć budynek, na którym nie wisiałaby biało-czerwona flaga z dołączonym kirem. Ci, którzy jeszcze jej nie mieli, od poniedziałkowego ranka mogli ją kupić w ArtAdresie, miejscowym punkcie informacji i Galerii Miejskiego Domu Kultury. Pierwsze osoby zjawiły się już przed godziną ósmą. Flagi cieszyły się ogromnym zainteresowaniem.

- To powinien być naturalny odruch Polaków - uważa Dorota Noszka, pracowniczka ARTAdresu, która wczoraj sprzedawała flagi. - Wszyscy są bardzo przejęci. Z kupującymi niewiele mówimy o tragedii, ale jeden z mieszkańców zwrócił uwagę, że to pewnie dzięki postawie oficerów BOR-u, którzy chcieli ratować prezydenta, jego ciało było w miarę dobrze zachowane - dodaje.

W poniedziałek po południu kilkaset osób uczciło pamięć ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Mieszkańcy modlili się na żałobnej mszy świętej w kościele św. ap. Piotra i Pawła, a po niej oddali hołd ofiarom zapalając znicze i składając kwiaty pod narodowymi flagami na Rynku.

Adam Małysz, w sobotę gdy rano włączył telewizor i zobaczył czarne logo TVP1 pomyślał, że chyba zmarł ktoś ważny. Wtedy pojawiła się informacja o tragedii samolotu. - Na początku było niedowierzanie, a później coraz większa gorycz. Straciliśmy nie tylko głowę państwa, ale i wielu dobrych polityków, ministrów i wojskowych. My, sportowcy straciliśmy prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który był wielkim autorytetem i wspaniałym człowiekiem. Znałem go osobiście. To dla mnie tym większy cios, że tak wspaniały człowiek odszedł w tak tragiczny sposób - mówi Adam Małysz.

Wspominając prezydencką parę Adam Małysz przyznał, że wiślanie początkowo sceptycznie podchodzili do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Głównie dlatego, że prezydent nie za bardzo chciał przyjeżdżać do Wisły.

- Później, gdy przekonał się że ma tu wielu bardzo przyjaźnie do siebie nastawionych ludzi, chętnie pojawiał się w naszym mieście - podkreśla zawodnik.

W lutym, tuż po zdobyciu przez Małysza dwóch srebrnych medali na olimpiadzie w Vancouver, Lech Kaczyński zaprosił zawodnika i jego żonę na śniadanie do wiślańskiego Zameczku Prezydenckiego. Ale po raz ostatni skoczek miał okazję spotkać się z parą prezydencką w Warszawie podczas gali olimpijskiej w Pałacu Prezydenckim.

- Miałem okazję siedzieć akurat obok pani prezydentowej. Przez całe śniadanie rozmawialiśmy. To była wspaniała kobieta, taka zwykła, serdeczna. Nigdy nie wywyższała się i nie obnosiła tym, że jest panią prezydentową. Traktowała nas po swojemu. Rozmawialiśmy: ona mówiła o swojej wnuczce, ja o swojej córce. Rozmawialiśmy też o Wiśle. Pani prezydentowa wspominała, jak tu spacerowała, jak lubiła przyjeżdżać na Zameczek - zaznacza zawodnik. - Szok po tej tragedii jest tym większy, że dopiero po tych spotkaniach uświadomiłem sobie, jak serdeczni i wspaniali to ludzie. Wcześniej nie miałem z nimi kontaktu. Znałem ich tyle, co z mediów. A media trochę negatywnie nastawiały ludzi wobec pary prezydenckiej. Po tej tragedii widać, jak widać kraj się jednoczy, jak zaczyna kochać tę parę, która już odeszła - zaznacza olimpijczyk.

Adam Małysz w niedzielę wziął udział w nabożeństwie w intencji ofiar katastrofy, jakie odbyło się w kaplicy znajdującej się na terenie prezydenckiej rezydencji w Wiśle. Wpisał się także do wystawionej tam księgi kondolencyjnej.

Mieszkańcy Cieszyna hołd ofiarom tragedii składali na cieszyńskim Rynku. Pani Anna Walica we wtorek przed wystawionym zdjęciem pary prezydenckiej zapaliła znicz i pogrążyła się w zadumie.

- Nie wiedziałam, że na Rynku jest takie miejsce. Miałam znicz przygotowany na grób mojego męża. Ale widząc miejsce do składania hołdu, wyciągnęłam go i zapaliłam właśnie tutaj. Wszyscy ludzie powinni oddać hołd ofiarom tej tragedii. Pomijając swoje poglądy polityczne każdy powinien z szacunkiem podejść do tej sprawy. Po 70 latach przypomniała się nam tragedia katyńska. Dostaliśmy kolejne potwierdzenie, że tamta ziemia jest szczególnie ciężka dla nas, Polaków - mówi.

Tak jak wielu innych naszych rozmówców pani Anna podkreślała, że najważniejsze, byśmy jako naród, potrafili wyciągać wnioski z tak trudnych sytuacji.

- To kolejna lekcja. Potrafimy konsolidować się w obliczu tragedii, ale później zapominamy, że jesteśmy jedną wielką rodziną. Myślmy o tych, co zginęli nie tylko dziś, ale później, gdy zakończy się żałoba narodowa - mówi mieszkanka Cieszyna.

Zabytkowa, drewniana kapliczka św. Jadwigi Śląskiej z 1909 roku, jaka znajduje się na terenie Zameczku Prezydenckiego w Wiśle, nie mogła pomieścić wszystkich wiernych. W niedzielne popołudnie zjawili się w niej duchowni ewangeliccy i katoliccy, politycy i samorządowcy z Podbeskidzia, przedstawiciele związków sportowych oraz mieszkańcy Wisły i turyści, którzy akurat przebywali w tej miejscowości. Wszyscy uczestnicy nabożeństwa modlili się wspólnie w intencji tragicznie zmarłych w katastrofie pod Smoleńskiem osób.

Wierni odmówili "Ojcze nasz", a także odśpiewali "Boże, coś Polskę" i "Pod Twą obronę". Nabożeństwu przewodniczyli biskup diecezji bielsko-żywieckiej Tadeusz Rakoczy i biskup diecezji cieszyńskiej Paweł Anweiler.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto