Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar kościoła na Stecówce. Stecówka w ogniu. Kościółek tu wróci

Łukasz Klimaniec
Górale to nieugięci ludzie. W czasach komuny zagrali władzy na nosie - zgłosili budowę owczarni, a postawili kościółek. Po jego pożarze już uprzątnęli zgliszcza i są myślami przy budowie nowej świątyni

To dziwne uczucie. Wchodzić na plebanię tym samym wejściem, którym jakieś trzynaście lat temu wchodziło się podczas rekolekcji czy oazowych zimowisk, i zamiast wieszaków na kurtki i miejsca na obuwie widzieć rząd ławek. Pokojów z łóżkami piętrowymi też już nie ma. Jest za to duże pomieszczenie, rzędy ławek, ołtarz. I zawieszone na ścianie tabernakulum z wizerunkiem Chrystusa. Parafianie ze Stecówki szczelnie wypełniają salkę, nabożnie przyklękają, zajmują miejsca w ławkach. To druga niedziela po pożarze ich ukochanego kościółka.

Owczarnia, co stała się kościołem

Tu była salka katechetyczna - tłumaczy Stanisław Łupieżowiec, kościelny parafii Matki Bożej Fatimskiej na Stecówce. - Za ks. Mariana Kubeckiego, który stawiał plebanię, młodzież ze szkół zawodowych i techników uczyła się tu religii. Msza była o 9.00, a od 10.00 do 11.00 religia. Kiedy zaczęły przyjeżdżać grupy młodzieży na rekolekcje, salka została przegrodzona ścianką na dwa pokoje - wyjaśnia.

Pożar kościoła na Stecówce. Ale po pożarze, który w nocy z 2 na 3 grudnia strawił drewniany kościółek pw. Matki Bożej Fatimskiej, salka w plebanii znów jest potrzebna. Już kilka dni po pożarze została w niej urządzona kaplica, by górale ze Stecówki mieli w niedzielę gdzie się modlić. - Przynieśliśmy ławki, które nigdzie nie były używane. Są też ławki z budynku gospodarczego. Teraz się przydają, bo wszystko inne się spaliło - przyznaje kościelny.

Ks. Grzegorz Kotarba, proboszcz parafii na Stecówce, tuż po pożarze przytoczył parafianom fragment psalmu, o tym, że "Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości". - I tak też się na pewno stanie. Zawsze wszystkie żale i smutki trzeba obejść, zostawić za sobą - przyznaje.

Górale ze Stecówki dobrze to wiedzą. Nie od dziś są mocni i wytrwali. To przecież ich wiara i niezłomność pomogły zagrać władzom komunistycznym na nosie, gdy w 1957 roku zaczęli budować swój kościół. - Nie było pozwolenia na budowę kościoła, więc postanowiono budować owczarnię na owce. Ale z takim zamiarem, by był to kościół - mówi Stanisław Łupieżowec, którego ojciec i dziadek, podobnie jak inni górale z okolicznych przysiółków Stecówki, Murzynki, Leszczyny, Pietraszonki, Skały, Łączyny i Mlaskawki, brali udział przy budowie.

"Owczarnia" została poświęcona w styczniu 1958 roku przez ks. Adolfa Gawłowskiego. Władze zostały postawione przed faktem dokonanym. Rok później dobudowano do niej wieżę i zakrystię.

Kościółek tak naprawdę początkowo był kaplicą. W 1971 roku bp Herbert Bednorz przydzielił jednak Stecówce pierwszego stałego duszpasterza, którym został ks. Antoni Goliasz. A dziesięć lat później, w styczniu 1981 roku, zapadła decyzja, by na Stecówce ustanowić parafię Matki Bożej Fatimskiej.

Tu każdy dobrze się czuje

Pożar kościółka był potężnym ciosem. Wieść o dramacie parafian ze Stecówki lotem błyskawicy rozniosła się po Polsce, docierając do ludzi, dla których Stecówka i drewniany kościółek były szczególnym miejscem. Wielu ludzi zostało poruszonych, nie tylko z diecezji bielsko-żywieckiej, także z Górnego Śląska i innych części kraju. - Wiele osób znało to miejsce i traktowało je szczególnie. To kościół, który znajdował się na górskim szlaku, kościół, w którym ludzie z różnych stron kraju brali śluby, kościół, który znali oazowicze - mówi Krystyna Kaczmarzyk, organistka parafii na Stecówce.

Aiszę Hadynę, córkę prof. Stanisława Hadyny, spotykam na szlaku prowadzącym z Kubalonki na Stecówkę. Proponuję podwiezienie, ale grzecznie dziękuje. - Nie jestem katoliczką, ale odkąd przeprowadziłam się do Wisły, co niedzielę chodzę na Stecówkę. Bardzo mi się tutaj podoba. Stecówka to takie magiczne miejsce, do tego charyzmatyczny ksiądz. Po prostu dobrze tu się czuję - przyznaje.

Pożar kościoła na Stecówce. Dziś nie ma już nie tylko kościółka na Stecówce, ale także jego zgliszczy, które parafianie uprzątnęli przed trzecią niedzielą adwentu. - Jak patrzymy, że jest tylko pusty plac i miejsce, żal jest wielki - przyznaje organistka.

A Stanisław Łupieżowiec dławi słowa: - Dobrze, że już posprzątane. Nie dało się patrzeć na te zgliszcza. Drzewo suche, tyle lat i spłonęło...

Tadeusz Papierzyński, kierownik Zespołu Regionalnego Istebna, do kościółka na Stecówce miał 15 minut piechotą. Po pożarze świątyni nie wybiera się na mszę do kościoła na Mlaskawce. Woli, jak inni, modlić się na plebanii na Stecówce. - Brakuje tego miejsca. Kościółka i atmosfery, jaka była w środku. Tu byłem chrzczony, przystąpiłem tu do pierwszej komunii, bierzmowania. W przyszłości ślub też planowałem tu - mówi. Jan Kawulok ze Stecówki opowiada, jak spotkał turystę, który wyznał mu, że jego syn planował w maju ślub w drewnianym kościółku na Stecówce. - Ktoś mu mówił, że przecież jest jeszcze kościół na Mlaskawce, a on na to, że to nie to samo - wyznaje Kawulok.

Dla górali odbudowa świątyni to kwestia kilku miesięcy. Sami chcą się zabrać za prace. - Od wiosny będziemy się chwytać roboty. Za pół roku kościół będzie stał. Co by ino pogoda była - mówi Jan Juraszek. Nie ma wątpliwości, że kościółek powinien być drewniany. - To musi być dobre, zdrowe drewno. Musi starczyć na kolejne lata - dodaje.

Stanisław Łupieżowiec przyznaje, że najlepiej byłoby, gdyby kościół był zbudowany z bali z modrzewia. - To drzewo ładniejsze i trwałe. Nie ciągnie wilgoci, ma w sobie dużo smoły - argumentuje.

Krystyna Kaczmarzyk nie ma wątpliwości: - Z tego dzieła wyjdzie wielkie dobro. To jeszcze bardziej zjednoczy parafię.

Póki co, górale spoglądają w prognozy pogody, bo jeśli aura będzie sprzyjająca, chcą odprawić pasterkę w miejscu, w którym stał ich kościółek.

Każdy może pomóc

Dzieło odbudowy drewnianego kościółka na Stecówce wesprzeć może każdy. Wpłat, nawet najmniejszych kwot, można dokonywać na specjalne konto

05 8129 1014 3002 0029 8087 0001

(Bank Spółdzielczy w Ustroniu/Oddział w Istebnej). Chęć pomocy zadeklarowali znani i cenieni ludzie, m.in. muzycy Józef Skrzek oraz Joszko Broda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto