Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oto cud stajenka

Łukasz Klimaniec
Od soboty w Strumieńskim Betlejem zamieszkał Czesiek. Dwugarbny wielbłąd ma pięć lat i jest największą atrakcją żywej szopki w tym roku
Od soboty w Strumieńskim Betlejem zamieszkał Czesiek. Dwugarbny wielbłąd ma pięć lat i jest największą atrakcją żywej szopki w tym roku fot. Łukasz Klimaniec
Jest największą żywą szopką na Śląsku, a może i w Polsce. W ubiegłym roku w ciągu dwóch tygodni obejrzało ją kilkanaście tysięcy osób. W tym roku jej rozmiary są jeszcze większe m.in. dzięki nowej stajni, w której znalazł się wielbłąd. Od niedzieli można oglądać Strumieńskie Betlejem, niezwykłą szopkę, jaka powstała przy parafii św. Barbary w Strumieniu.

Żywa szopka to trzy obiekty o łącznej powierzchni 500 m kwadratowych i dwa wybiegi zewnętrzne. Pierwszy obiekt to woliera dla ok. 100 ptaków (m. in. bażantów, kaczek, pawi, gęsi, kur), drugi, główny obiekt to szopka ze św. Rodziną i zwierzakami - osiołkiem, lamami, różnymi gatunkami owiec kóz i baranów, gołębiami, królikami, świnkami morskimi. Trzecim jest duża szopa dla wielbłąda dwugarbnego wybudowana zgodnie z zaleceniami właściciela zwierzęcia, zaś na zewnątrz znajdują się wybiegi dla danieli i jeleni oraz wybieg dla kilku kucyków.

Pod względem wielkości Strumieńskie Betlejem bije swój poprzedni rekord, wszystko za sprawą wybudowanej dodatkowej stajni, w której w sobotę znalazł się dwugarbny wielbłąd Czesław przywieziony z Mini Zoo z Bukowa.

Na przyjazd wielbłąda czekał sporej ilości komitet powitalny.

- Przeraziłem się, bo załadowanie wielbłąda to była makabra. Zwierzę się bało wejść do przyczepy. Trzeba było go linami wciągać. Dlatego zadzwoniłem po więcej osób, bo spodziewałem się wielu kłopotów przy wyciąganiu - tłumaczy ks. Paweł Hubczak, wikary strumieńskiej parafii, pomysłodawca i organizator żywej szopki.

- Wielbłąd nie chciał wyjść ze swojej zagrody, bo tam miał swoje otoczenie, m.in. konie, z którymi przebywał. Dlatego do przyczepy musieliśmy najpierw zagnać konia - tłumaczy Wiktor Bochenek, rolnik ze Strumienia, który wyprowadzał wielbłąda.

Na szczęście wyciągnięcie Cześka z przyczepy poszło gładko. Zwierzę prowadzone przez Bochenka w asyście grupy parafian grzecznie przemaszerowało do zbudowanej specjalnie dla niego stajni.

Budowa Strumieńskiego Betlejem trwała od października. Pracowali przy niej emerytowani górnicy z Bractwa św. Barbary i pozostali parafianie. W akcję włączyły się też panie, które codziennie przygotowywały pracownikom posiłki. Wszyscy pracowali społecznie.

- Zmieniliśmy miejsca ogrodzenia dla danieli, zrobiliśmy też podesty między główną szopką, a miejscem dla wielbłąda - wylicza ks. Hubczak. Na potrzeby zadaszenia stajni skoszono nawet 30 arów pola kukurydzy, której łodygi i liście posłużyły za pokrycie dachu. Wszystko dlatego, że słoma szybko się niszczy, a jej przygotowanie na dach wymaga co najmniej miesiąca.

Teraz 180 parafian przez najbliższe 31 dni będzie pełniło dyżury przy żywej szopce, po sześć osób każdego dnia.

- Najbardziej cieszę się, że tak wielu ludzi włączyło się w akcję - nie ukrywa kapłan.

Ze względu na ogromne zainteresowanie szopką, która jest atrakcją przede wszystkim dla dzieci, kapłani zdecydowali, że Strumieńskie Betlejem będzie można oglądać do 17 stycznia, codziennie od godz. 8.00 do 21.00. Oglądanie jest bezpłatne, ale można wrzucać datki na pokarm dla zwierząt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie przyjechał do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ustron.naszemiasto.pl Nasze Miasto