Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hospicjum Zaolzie, czyli coraz mniej Polaków w Czechach

Jan-Victor Landowski
Jan Victor-Landowski
Sala konferencyjna Książnicy Cieszyńskiej dawno nie była tak obłożona. Na spotkanie z warszawskim etnografem, podróżnikiem i dziennikarzem Jarosławem jot-Drużyckim, autorem książki „Hospicjum Zaolzie", przybyło w piątek wielu gości z obu stron Olzy, których interesuje kondycja społeczności polskiej w Czechach.

Dyrektor Książnicy Cieszyńskiej Krzysztof Szelong krótko przedstawił Drużyckiego i jego książkę: - To autor niepozornej książeczki, za to stanowiącej, w mojej ocenie, jedną z najważniejszych i najtrafniejszych, diagnoz stanu polskości na Zaolziu co najmniej od roku 2006 - powiedział dyrektor Szelong, zwracając uwagę, że w 2006 roku powstała dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych ekspertyza, której wyniki poruszyły czeską Polonię. Na stronach prasy polonijnej pojawiło się wówczas wiele polemik, które nie zgadzały się ze stwierdzeniami przedstawionymi w raporcie MSZ o kiepskiej kondycji czeskiej Polonii. Od tego czasu aż do teraz nie powstała żadna praca, która tak trafnie jak „Hospicjum Zaolzie" oceniłaby stan i sytuację Polaków mieszkających w Czechach.

Mimo że w „Hospicjum Zaolzie" jot-Drużycki przedstawia sprawę ciągłego słabnięcia kultury polskiej na Zaolziu, to jednak książka nie poruszyła tak bardzo Polaków mieszkających w Czechach jak ekspertyza MSZ sprzed kilku lat. Dlaczego?

– Pozwoliłem sobie w rozmowie z pewnym Zaolzianinem stwierdzić, że książka rzeczywiście przeszła przez Zaolzie bez echa, a wtedy w odpowiedzi usłyszałem, że nie ma się ona na Zaolziu od kogo odbić - opowiadał dyrektor Szeląg.

Ta przytoczona rozmowa zawiera w sobie ocenę stanu Polonii na Zaolziu. Wszystko to mimo prężnie działających organizacji polskich. W Czechach działają przecież polska gazeta, polskie duszpasterstwo, polskie szkoły i wiele innych mniejszych i większych organizacji polonijnych, a jednak kultura obumiera.

„Za rozwój i krzepnięcie takiej postawy Strażak wini działaczy (...). - To kult zasranej owcy, tak to nazywam. Co roku od­bywają się te wszystkie zabijaczki, dożynki, „miyszania łowiec". Ale co to ma wspólnego z polskością? Tam nikt zdania po polsku nie potrafi sklecić, a przecież pienią­dze na tę działalność idą też i z Warszawy”- znajdujemy odpowiedź w „Hospicjum Zaolzie".

Prowadzący spotkanie Michael Morys-Twarowski zwracał również uwagę, że istnieją duże różnice pomiędzy poszczególnymi regionami zamieszkanymi przez Polaków. W każdej z nich życie Polonii toczy się inaczej. Nie istnieje jedna wspólnie działająca Polonia czeska. Na przykład Jabłonków i okolice porównał Morys-Twarowski do oblężonej przez Rzymian wioski Galów, znanej nam z Asterixa i Obelixa.

Książka jot-Drużyckiego wydaje się tym ciekawsza, że autor patrzy na sytuację na Zaolziu z zewnątrz. Miał bowiem okazję pomieszkać w Cieszynie, stykał się z Polakami z Zaolzia, ale nie jest człowiekiem "stela", więc ten dystans jest wyczuwalny w „Hospicjum Zaolzie".

Na piątkowym spotkaniu Karol Suszka, dyrektor teatru w Czeskim Cieszynie, przeczytał przybyłym fragment książki. Następnie uczestnicy zadawali pytania jot-Drużyckiemu. Pytali m.in. skąd się wziął tytuł czy bardziej dociekliwie - jaką widzi jot-Drużycki przyszłość dla Polonii na Zaolziu.

Niewątpliwie książka stanowi nowy wkład w dyskusję na temat Polonii zamieszkującej po drugiej stronie Olzy. Marek Twaróg, redaktor naczelny Dziennika Zachodniego w swojej niedawnej recenzji „Hospicjum Zaolzie". napisał: (...) A co z tym Hospicjum? Hospicjum Zaolzie? Choć od początku autor budował atmosferę schyłku i właściwie wiadomo było, że na końcu dojdziemy do smutnego wniosku, to jednak wydrukowane czarno na białym dość szokuje. „Przyglądam się, jak umieracie” - mówi Drużycki Zaolziakowi „Fotografowi”. I taki koniec może być wstępem do wielkiej debaty na Zaolziu. Tym zdaniem Drużycki - warszawiak, etnograf, podróżnik - zapewne na nowo pobudzi „tutejszych”.

Książka nie została wydana wielkim nakładem. Każdy, kto chce jeszcze zdobyć egzemplarz musi się pośpieszyć i udać się do Centrum Informacji w Cieszynie, gdzie pozostały ostatnie sztuki.

CAŁĄ RECENZJĘ PRZECZYTASZ TUTAJ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na cieszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto