Po zimowej przerwie na skoczowskich drogach ponownie pojawił się fotoradar.
Pierwszą sesję zorganizowaliśmy na początku marca i chyba strasznie zdenerwowaliśmy kierowców, ponieważ ktoś ukradł znak ostrzegający o kontroli radarowej stojący koło cmentarza przy ulicy Cieszyńskiej. Ustawiliśmy więc fotoradar po drugiej stronie jezdni i mierzyliśmy prędkość samochodów wyjeżdżających z miasta. W ciągu sześciu godzin zrobiliśmy 120 zdjęć.
Czyli nic się nie zmienia?
Nie do końca. Kierowcy jeżdżą wolniej, ponieważ robimy mniej zdjęć. Do tej pory nie zdarzyło się jednak, by w ciągu jednej sesji aparat nie "pstryknął" mniej niż 20 zdjęć.
To chyba dobrze?
Oczywiście, tyle że obserwujemy też, że kierowcy nie zwracają uwagi na znaki, tylko wypatrują fotoradaru. Wystarczy ustawić go w trochę innym miejscu i liczba zdjęć rośnie nieraz o 100 procent. Niedawno na ulicy Kiczyckiej pracownicy Miejskiego Zarządu Dróg sprzątali jezdnię, tymczasem samochód przekroczył tam dozwoloną prędkość o 80 kilometrów na godzinę.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
